piątek, 29 marca 2013

Pyrkon 2013


Wnętrze "czteropaku", czyli "deptak"
       Koniecznie muszę tu opisać super-imprezę na której byłem. Od paru lat już marzy mi się Comic Con w San Diego, co roku obiecujemy sobie z Coenem, że "za rok jedziemy". ;) Ale wiadomo, wizy, daleko, kasa, czas.... i wciąż tam nas nie widzieli. Ale nic to. Mamy swój własny Comic Con i to - jak się okazuje - całkiem blisko, bo w Poznaniu. Decyzja o wyjeździe na tegoroczny Pyrkon, bo tak się zwie konwent fantastyki (największy chyba w Polsce w tym momencie - o czym jeszcze później będzie) w Poznaniu, została podjęta dość spontanicznie. Narzekałem koledze, że nic się w Szczecinie nie dzieje. Ogólnie w sprawach fantastyki, s-f, filmów, czy też gier jest w tym mieście syf, kiła i rzeżączka. "Jedziemy zatem na Pyrkon" - zabrzmiało postanowienie. Hotel zarezerwowany z wyprzedzeniem (co ciekawe Ibis na łebka wychodzi taniej od proponowanych na festiwalowej stronie moteli, a standard trochę wygodniejszy mimo wszystko, minusem jest większa odległość - jakieś 1,5 km od MTP, 3 przystanki tramwajem + 600 m 'z buta'), bilety na PKP jakimś cudem dostaliśmy mimo burdelu w PKP Intercity.
      W Poznaniu byliśmy o godzinie 12 - z groszem. Postanowiliśmy najpierw się zaakredytować, a następnie zrzucić bagaż w hotelu. Po wejściu do holu wschodniego targów (tzw. "Moskwa" - trafne określenie przy tej pogodzie) ukazała się naszym oczom spora kolejka. Coen w informacji uzyskał wiadomość, że - jako prelegent - może się akredytować w kasie nr.7. Poszliśmy tam obaj (ja liczyłem że może też mi się uda, jak się okazało słusznie bo kasa była też dla 3-dniowych "zwykłych" akredytowanych). Tu nastąpiły 2 delikatne zgrzyty - brakowało smyczy do identyfikatorów, a przy mnie dodatkowo się zwiesił akurat system. Sympatyczny Pan w kasie nadrabiał za to poczuciem humoru i obsługą z uśmiechem - brawa dla tego Pana poproszę! Załapałem się też cudem na pełny komplet gadżetów wraz ze smyczą nawet (opaska wstępu, identyfikator, program w książeczce i wersji czarno-białej, sporo ulotek, kod na grę Artifex Mundi, a właściwie 2 kody, co odkryłem dopiero w Szczecinie) . Po prostu w tym samym momencie zostały doniesione nowe komplety i miałem farta. Coeniasty poszedł jeszcze do 'green roomu' pytać o znajomych z prasówkami i mogliśmy ruszyć do hotelu. Czyli łącznie spędziliśmy tam jakieś 30 minut. Całkiem nieźle, bo słyszałem że potem bywało bardzo ciężko (2h stania w kolejce to była norma ponoć).

Hala z wystawcami
     Impreza objęła tzw. "czteropak" (budynki 7,7a,8,8a pod jednym dachem a między nimi "deptak" nazwijmy), budynek 14 z salami prelekcyjnymi i dwiema większymi aulami, a także hala do spania i hala z dużą sceną. Głównie nasz czas dzieliliśmy między czteropak a b.14. Od tego miejsca ciężko opisywać krok po kroku gdzie chodziliśmy, zwłaszcza że nie spędzaliśmy całego czasu na Pyrkonie - poszliśmy też w piątek wieczorkiem ze znajomymi do Starego Browaru, a w niedzielę w południe do Coffee Heaven. Z tego miejsca pozdrawiam Marlenę i Michała! :D
     Wracając jednak do clue relacji - samego festiwalu. Zostałem wprost oczarowany ogromem całego konwentu. O ile w piątek spokojnie dało się przejść między straganami (parter jednego z budynków w całości był poświęcony wystawcom z zewnątrz), o tyle w sobotę był już ciężki młyn. W niedzielę coś jakby pomiędzy tymi dwoma stanami. Na "standach" wielu firm były ciekawe promocje, w ten sposób na przykład płacąc 10 zł wygrałem zestaw kości wielościennych + 1 kostkę, i sam je sobie mogłem wybrać. Level77 oferował "kota w worku". Płaciło się 25 zł, podawało swój rozmiar i dostawałeś jakąś koszulkę, nie wiedziałeś jaką póki nie otworzyłeś torebki. Mi się trafiło coś z Mario Bros. Najważniejsze jednak, że zawsze i wszędzie się coś działo: a to turniej SC2, a to poszliśmy obejrzeć piękne modele okrętów z Gwiezdnych Wojen autorstwa pana Kuleszy lub lego Warhammer 40000 a to obejrzeliśmy prelekcję nt. ubioru księżniczek w komiksach z tego samego uniwersum. 
      Co do tych ostatnich - w każdej godzinie odbywa się kilkanaście różnych prelekcji na tak wiele tematów, że jest to po prostu nie do ogarnięcia dla zwykłego śmiertelnika. Konwent jest bowiem podzielony na bloki programowe, z czego część jest jeszcze podwójna np. Literacka 1, Literacka 2, Naukowa 1, Naukowa 2 itd. Oprócz wymienionych przed chwilą był blok filmowy, gier komputerowych, konkursowe, RPG, LARP, komiksowe, mangowe, czy też dla początkujących, a nawet mini-Pyrkon dla dzieci!! Organizatorzy pomyśleli nawet o maluchach! Dochodzą do tego różne eventy dziejące się na tym "deptaku" czteropaka - warsztaty z władania mieczem, pokazy legionu 501 tzn. cosplayerów star-warsowych, taniec brzucha. Dołóżmy tu tabuny , pieprzone TYSIĄCE cosplayerów, przebierańców, różnych rodzajów pozytywnie zakręconych ludzi. Dla mnie osobiście wygrywały wszelkie steampunkowe wariacje kostiumów (ahhh....te gorsety......<rozmarzył się> ;) ). Mówiąc po chłopsku - ileż ja się naoglądałem pięknie przebranych dziewczyn....tam trzeba było być i to widzieć. Nie wiadomo na kim oko zawiesić, szyja aż boli.

Traktor i jego demoniczna operatorka - wygrali w jednej z kategorii Maskarady
     Sobotnim gwoździem programu, skoro przy cosplayu jesteśmy, była Maskarada - konkurs przebierańców. Wystąpiło łącznie 50 ludków. Były to pokazy tak różne, wszystkie tak ciekawe, że ja bym nie dał rady wybrać zwycięzców 7 konkursowych kategorii. Miałem co prawda swoje typy - traktor i jego demoniczna operatorka, czy też Twi'lekanka będąca Sithem (a przynajmniej tak twierdziła, choć mi się wydawało że Twi'leki służyły Sithom tylko jako niewolnice we wiadomym celu... :> ). Świetny strój miała dziewczyna przebrana za postać z LoLa (ale nie pomnę nazwy), czy też akolitka Slaanesha z warhammerowego uniwersum. Wśród publiki również na pęczki było postaci z Marvela, DC (Harley Quinn chyba w co najmniej 3 wersjach widziałem), LoLa, z Underworlda, Stargate'a, Dragon Balla itd. Można się było poczuć jak w jakimś międzywymiarowym miejscu, jak 'pocket universe' z Fringe wypełniony naszymi ulubionymi postaciami z wszystkich możliwych dziedzin kultury.
    Byliśmy łącznie na około kilkunastu prelekcjach. Kilka było wręcz świetnych. Na pewno wszystkie prowadzone przez "Cathię" - o ubraniach księżniczek SW, o insipiracjach twórców SPN czy o Marku Sheppardzie. (Crowley z Supernaturala jak by ktoś nie skojarzył) Zwłaszcza ta ostatnia epicka - dziewczyna kazała nam wszystkim stanąć do wspólnego zdjęcia i filmiku, które zabierze na Asylum do W.Brytanii (konwent fanów SPN) i przekaże Markowi Sheppardowi bezpośrednio. Oby jej się to udało! Cathia opowiada z takim entuzjazmem, humorem i luzem że za rok idę w ciemno na cokolwiek jej autorstwa.

Spider-man i Deadpool ucinają sobie pogawędkę
     Kilka prelekcji było niezłych - o klasyce filmów fantasy, pokaz filmów z jakiegoś festiwalu horrorów czy na przykład spotkanie z twórcami Wiedźmina 3 lub panel dyskusyjny o Hobbicie i Władcy Pierścieni. To były na pewno pozycje, na których warto było być. Z przykrością też napotkałem na słabe występy - prelekcja "o wizerunku wampira" w sobotę wieczór to przykład na to, że jednak wypada się trochę lepiej przygotować i nie wystarczy na spontanie polecieć. Akurat w tym ostatnim przypadku publika trochę uratowała sprawę bo przejęliśmy stery i sami sobie zrobiliśmy mini-panel dyskusyjny. Podobnie słaby był wykład z mechaniki kwantowej - koleś nie wiedział o czym mówił. Nawet jeśli mówił w miarę merytorycznie poprawnie (choć mając za sobą jakieś 7 lat edukacji w dziedzinach opierających się na mechanice kwantowej śmiem twierdzić że prelegent miał bardzo blade i monotematyczne pojęcie o tej działce fizyki), to i tak utracił kontakt z widzami po jakichś 15 minutach wykładu.
     Chciałbym w tym miejscu wskazać jeden zgrzyt organizacyjny który mnie zabolał. O 19 Coen wraz z kolegą mieli mieć prelekcję nt. "singleplayer vs multiplayer". Przychodzimy wraz z tłumem do sali, a tam...drugi tłum i nie chcą wyjść. Prelegenci, których zza kilkudziesięciu dzieciaków nie było widać, rozdawali autografy w najlepsze. Olewali to, że ktoś ma tu kolejny wykład do prowadzenia. Jak się okazało później to chyba były "gwiazdy" YouTube, z którymi odbywały się w tej sali 2 panele pod rząd, masakrycznie przepełnione i w sali było z 50 stopni jak wchodziliśmy. Nie da się też nie zauważyć, że wyjątkowo na tej prelekcji było dużo gimnazjalistów i ogólnie dzieciarni, która chyba tylko po autografy tam się pojawiła. I żeby była jasność - nie mam nic do niczyjego wieku, gwiazdorstwa i autografów. Ale wszyscy powinni się wykazać minimalnym szacunkiem do pozostałych i wyjść gdy im czas upłynął. A ten na autografy był zdecydowanie kiedy indziej (w trakcie konwentu osobno odbywały się sesje podpisów z gośćmi Pyrkonu) i gdzie indziej. Ze strony organizatorów zaś powinna być taka osoba, "zły policjant" który każe grzecznie opuścić salę, nie zważając na płacze i zgrzytanie zębami. Sama prelekcja, choć opóźniona, wyszła chłopakom świetnie i fajnie było posłuchać, zwłaszcza że trafiła się dość aktywna publika. A jeszcze podjudzał ją Michał, który chyba znalazł nowe powołanie - konferansjerkę ;)

Twi'lekanka, elfka i ...Harley Quinn? (sorry ale mam problem z identyfikacją pozostałych dwóch ;( )
     Należy odnotować fakt, że na terenie konwentu była gastronomia. McDonald na granicy MTP, Pizza Express i jakaś "knajpa" z kebabami, hot-dogami i frytkami w 6a mi odpowiadały w zupełności ale sporo osób narzeka na ten element festiwalu i za rok chyba organizatorzy powinni się postarać o większe zróżnicowanie w tej materii.
     W jednej z hal odbywały się turnieje Starcrafta 2, LoLa, ale też stały setki stołów do bitewniaków, karcianek i planszówek. I co ciekawe, gdy w sobotę o 1 w nocy wychodziliśmy z terenu imprezy do hotelu, wszędzie było już pustawo, ale za to na planszówkach...pełno ludzi!
     No właśnie, pełno ludzi.... W tym roku Pyrkon znów pobił rekord frekwencji, po raz kolejny podwajając zeszłoroczną. Jeśli 2 lata temu było 3,5 tys. uczestników, rok temu było 6,5 tys. to w tym roku w sam piątek zaakredytowało się 7 tysięcy osób! A w sobotę podawano już 10 tys. mówiłem wtedy Coenowi że dobiją do 12 k. I się nie pomyliłem - 12,5 tysięcy to nowy rekord festiwalu. I tym samym chyba potwierdził on swój prymat pośród innych tego typu imprez w naszym zasypanym śniegiem kraju. Niestety, co za tym idzie, zaczyna brakować miejsca. Już nie mówię o gigantycznej kolejce do kas (na temat której założone są już tematy na forum oficjalnym) ale o salach, które z gumy nie są. W niedzielę był problem z dostaniem się na panele "marvel vs DC" i kolejne następne po nim, bo odbywały się w tak małej salce że nie dało się szpilki wcisnąć i musieliśmy zrezygnować. Cóż, sale z gumy nie są więc za rok albo będzie trzeba wynająć kolejny budynek, albo przeorganizować konwent i np. wyciągać z poszczególnych bloków niektóre bardziej "ludzio-genne" prelekcje i wrzucać je na aule. Czytałem na forum dużo różnych pomysłów, np. ograniczenie nitek programowych lub też zwolnienie auli poprzez ustawienie krzeseł w 6a gdzie scena byłaby dla prelegentów. 

Postaci z DC (Two-face, Poison Ivy, Batman) i Marvela (Tony Stark, Rogue)

     Jedno jest pewne - organizatorzy mają teraz przerwę, a od maja będą już myśleć o kolejnej edycji i na pewno zrobią wiele żeby była ona jeszcze lepsza niż tegoroczna. To im trzeba przyznać - są w stałym kontakcie z nami, szarym ludem konwentowym, i odpowiadają na wszelką krytykę, tocząc od tygodnia konstruktywne dysputy na temat przyszłości Pyrkonu. Ja osobiście też się tam dokładałem, m.in. proponując wstępne myślenie o limicie biletów. Uważam że przy tym tempie rozrostu Pyrkon 2014 może mieć duży problem z zatłoczeniem i w 2015 tak czy siak pewnie wprowadzą limity, ale czy tak się stanie na pewno (i czy koniecznie musi tak się stać) ? Zobaczymy...
Z tego miejsca dziękuję Coenowi za towarzystwo i cierpliwość, organizatorom i gżdaczom za stworzenie niesamowitego wydarzenia!! Bo wszystkie ewentualne "zarzuty" to i tak tylko drobiazgi i drobne uwagi, nie będące w stanie przysłonić wielkiego pozytywnego wrażenia jakie na mnie wywarł festiwal. A wszystkim uczestnikom WIELKIE DZIĘKI za stworzenie hiper-mega-kapitalnej atmosfery. Do zobaczenia za rok!! (i obiecuję już nie być takim dzikusem i więcej się tam udzielać i z Wami wszystkimi integrować) AVE! ;D


PS. Elfy pedały ;P

czwartek, 28 marca 2013

Chyba trochę zapuściłem bloga ;(

      Drodzy Czytelnicy, jak zauważyliście od jakiegoś czasu nie wrzucam nowych recenzji. Wynika to z prostego faktu - nie chce mi się recenzować seriali. Mam wrażenie że teksty na temat poszczególnych odcinków seriali brzmią tak samo. W gruncie rzeczy część seriali oglądam nawet z przyzwyczajenia i już się nie zastanawiam nad niskim poziomem (np Californication). Postanowiłem od tej chwili recenzować tylko filmy, bo dużo lepiej mi się pisze po powrocie z kina, gdy jestem ostro napalony na dany film, mam dużo uwag i ogólnie jestem nakręcony. Wtedy pisze mi się duuużo lepiej niż dzień w dzień serialową "pańszczyznę". Zatem wychodzi na to, że finał Fringe był ostatnim zrecenzowanym przeze mnie odcinkiem serialu. I niech tak pozostanie, bo Fringe'owi się to należy.
Będę za to może też opisywał moje wyjazdy na różne imprezy jeśli będą się wiązać z filmowym klimatem, zaraz chyba wrzucę tu relację z Pyrkonu :D Pozdrawiam!