czwartek, 23 sierpnia 2012

Erratum

LOL @ opinie i ilość nagród, co się dzieje z tym światem na litość boską !?

    Witam! Coś mało wpisów na blogu bo i mało się latem dzieje, ale postaram się to może trochę nadrobić. Miałem ja u siebie ostatnio polski film "Erratum", który z braku lepszych rzeczy do roboty postanowiłem obejrzeć... Okazał się przyciężkim, typowo 'polskim' kinem, o czym szczegółowiej posniżej.
    Zacznijmy od fabuły. Ta skupia się na kilku dniach z życia przeciętnego polskiego pracownika równie przeciętnego polskiego banku czy innej instytucji finansowej. Facet udaje się do Szczecina, gdzie ma odebrać dla szefa samochód sprowadzany z USA. Przy okazji ma zajrzeć do Ojca, z którym od lat nie utrzymuje kontaktu. Pech sprawia, że jadąc nowym autkiem z powrotem - potrąca pieszego, typowego przedstawiciela klasy społecznej pt. 'menel' . Niestety dziadek umiera, no i tu tak na prawdę zaczyna się "akcja" (buahahaha, nie wiem jak można tak określić fabułę tego czegoś, ale lepszego słowa szukać mi się nie chce). Michał (bo tak się grany przez Tomasza Kota bohater nazywa) postanawia dowiedzieć się co nie co o człowieku, którego zabił - w tym czasie samochód jest w naprawie. Mężczyzna wykorzystuje ten czas na próbę poprawy relacji z ojcem. Właściwie na tym koniec fabuły, która jest moim skromnym zdaniem denna i opowiada o niczym tak na prawdę. Pierwsza połowa filmu to jeden wielki zieeew i nuda, w drugiej połowie jest jakby ciut lepiej bo przynajmniej się scenografia czasem zmienia. 
    Aktorsko, mamy tu raczej średnią krajową (a może nawet trochę niżej). Jedynie Tomasz Kot wypada w głównej roli solidnie, lubię tego aktora aczkolwiek żałuję że występuje w takich kupach klasy C. Warto wspomnieć o Karinie Kunkiewicz, która gra, nie powiem :P , bardzo fajną i zgrabną żonkę bohatera. Jest też Ryszard Kotys w roli ojca Michała, ale w zasadzie poza stękaniem i robieniem dziwnych min nic więcej nie daje roli. Właśnie - dziwne miny. Nie rozumiem! Czy klimat w filmie na prawdę polega na wypowiadaniu najwyżej 2 słów na 5 minut a potem bohaterowie patrzą się na siebie jakby byli zmuleni prochami?? No po prostu sam miałem ochotę wziąć ich wszystkich za fraki i zawołać: "Ogarnijcie się kurwa !! Ruszcie dupy!"
    Scenografie - pożal się o Panie !! Fabuła toczyła się ponoć w Szczecinie. Tak się składa że mieszkam w tym mieście i troszkę je znam (może nie jakoś super, ale jednak w miarę). Patrzę, patrzę - hmmm.... coś nie poznaję tych ulic, tej zabudowy... Czytałem potem w internecie, że z powodu łatwiejszej produkcji (czyt. lenistwa producentów i braku pieniędzy) Szczecin został zagrany przez ... Wrocław! To już nie łatwiej zmienić w scenariuszu i podać ten ostatni jako cel bohatera?? A tak to mamy w Szczecinie jakiś dziwny wiejski dworzec, łany zboża (TAK !! łany prawdziwego, polskiego, złotego zboża!! W Szczecinie kurwa !!!! ). Zabudowa jak sprzed wojny i nie remontowana od '45. Nie rozumiem, dlaczego polscy Twórcy (a właściwie to "tfurcy") tak chętnie pokazują polską bidę z nędzą, którą już na prawdę nie tak łatwo znaleźć. Rozumiem, że nie każda miejscowość jest zadbana, nie każda kamienica wyremontowana, no ale bez jaj !! No i to lenistwo produkcji! Było parę miejsc, wszystkie zamazane (focus na pierwszym planie tylko i wyłącznie), pewnie żeby taniej wyszło, że się nie robi reklamy czemuś/komuś ..... :/
    Praca kamery była bardzo klaustrofobiczna. Taki był zamiar i ja to rozumiem, ale ciężko to się ogląda z punktu widzenia odbiorcy. Po prostu stosowano w zbyt dużej ilości niestandardowe podejście operatorów, a za mało było standardowych kadrów, przez co czułem się notorycznie znużony całym obrazem.
    Dźwiękowo całkiem nieźle, pomijając że jak w każdym polskim filmie było ZA CICHO! Volume na max. w słuchawkach, a ja nie słyszę co pan policjant mówi, musiałem z 5 razy powtórzyć i  sumie do dziś nie wiem. Aktorzy coś bełkoczą pod nosem, brzęczą, mruczą. Winni są dźwiękowcy , bo powinni albo dogrywki robić w studiu, albo zmusić aktorów żeby mówili jak ludzie a nie do samych siebie. Muzycznie.... nie zauważyłem :P
Podsumowując, ten film to kupa. Typowa polska kupa. Oceniam na jakieś 3/10, plus za Tomka Kota i Karinę Kunkiewicz, bo jest fajna i ładna :P 

     A polskie kino jest niestety dla mnie martwe :/ Z takim podejściem! Pokazują albo 'warszaffkę' (tak bo średni, statystyczny Polak mieszka przy Pałacu Kultury i chodzi jadać na Starówce....) albo Polskę C (już nawet nie B). Serio, nie wierzę że nasz kraj jest taki zawszony, brudny i śmierdzący jak chcieliby to widzieć 'tffurcy' . Nie wierzę, że Polacy są narodem dresów, meneli i znerwicowanych starców w domach rodem z lat 60tych. Mieszkam tu trochę, widzę realia i na pewno nie są one przedstawiane w polskim kinie ani trochę! Po drugie dobija mnie podejście finansowe do filmu!! Bo opłaca się zrobić kolejnego gniota - komedię romantyczną z Adamczykiem, Kotem, Karolakiem, Figurą i obowiązkowym Olbrychskim (jak ten ostatni umrze, to chyba filmy przestaną kręcić) + na dokładkę parę gwiazdeczek z Plejady.pl typu Urbańska, ktośtam z "mam talent" itp. Ważne, że film ma się zwrócić. Szkoda, że 'tffurcy' nie widzą, że żeby zrobić dobre kino trzeba zainwestować i ZARYZYKOWAĆ kasą. Właśnie to dzieje się w Stanach. Tam pompuje się gigantyczne fortuny w filmy, podejmując ryzyko. Zatrudnia się, wbrew pozorom, może 1-2 znanych aktorów, a resztę bierze mało opatrzanych. Drugi nurt polskiej kinematografii - robione z nadęciem dzieła Wajdów itp. kino "moralnego niepokoju" i ogółem tak "wysokich lotów" że ziewam na samą myśl, że mógłbym coś takiego oglądać :/ Nie znoszę z definicji filmów robionych w taki sposób, że tak na prawdę mogłyby to być sztuki teatralne, rozgrywane w jednym pomieszczeniu z 2 osobami rozmyślającymi nad sensem życia i XIX-wieczną poezją romantyków. Dla mnie ten nurt kina to marnowanie magii jaka zaklęta jest w taśmie filmowej i możliwościach dzisiejszych technik animacji komputerowej, grafiki i ludzkiej wyobraźni. W sumie to tyle, o polskim kinie wrzucę chyba kiedyś osobny wpis, bo to temat-rzeka. AVE!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz