czwartek, 3 kwietnia 2014

Seksistowska kość niezgody


       Wydarzenia rozgrywające się niecały tydzień przed tegorocznym Pyrkonem sprawiły, że i ja postanowiłem się wypowiedzieć na blogu w sprawie ogólnie (i bardzo różnie, jak się okazuje) pojmowanego "seksizmu" na imprezach fantasy, targach, konwentach itp. Uważam, że jest to dość interesujący temat i chyba warto go poruszyć. Przejdę od tej konkretnej burzy odnośnie konkretnego filmiku do ogółu spraw związanych z seksizmem w popkulturze. Ale wszystko po kolei.
        Cała "afera" zaczęła się od spotu, który pojawił się 15. marca na oficjalnym profilu YouTube Pyrkonu (oraz oczywiście na facebookowym fanpage'u). Dla tych, którzy jeszcze tego nie widzieli - oto link: Kostki Zostały Rzucone . Pod umieszczonym na portalu społecznościowym filmikiem natychmiast wywiązała się wielka internetowa "gównoburza", a komentarze szły w setki. Wojna toczyła się między (dość nieznacznym lub po prostu za cichym, trzeba przyznać) gronem zwolenników filmu, bądź osób którym specjalnie nie przeszkadzał oraz (liczną, tudzież bardzo głośną) grupą osób, którym materiał wydał się seksistowski, wulgarny lub po prostu zły i niesmaczny. Cała kłótnia szybko przedostała się do fandomowej blogosfery i jeszcze tego samego dnia powstawały różne wpisy, w większości krytykujące film. Co więcej, w dalszej kolejności pojawiły się na ten temat artykuły w mediach o znacznie szerszym targecie odbiorców - TVN24 czy Gazeta Wyborcza. Tyle, tytułem wstępu.
       Od tamtego dnia minęło 2 tygodnie i zdecydowałem że chyba czas samemu się w tej sprawie wypowiedzieć. Szczerze przyznam, że uderzyło mnie tu wiele rzeczy a "piekiełko" jakie zgotowano Organizatorom Pyrkonu oraz przede wszystkim Marcie, która w filmie wystąpiła - było po prostu niesprawiedliwe i niezasłużone. Wiele osób zarzuca spotowi wprost wulgarność i "szczucie cycem". To ciekawe, pozwólcie że wyliczę jakie nagie części ciała widać w materiale: stopy Marty, jej ramiona, łydkę oraz (o zgrozo!) przez sekundę plecy. Generalnie, więcej nagości widać na co dzień w reklamach szamponów czy rajstop, gdzie w praktyce często Panie występują pół-nago po to by przyciągnąć widza. W mojej opinii sam Pyrkonowy film nie był w żaden sposób niesmaczny. Ba! Mnie się całkiem podobał, aczkolwiek możliwe że parę ujęć bym zmienił lub poprawił, choć to już inna historia. Smutny dla mnie jest w tym całym hałasie fakt, że zdecydowana większość przeciwników spotu odmawiała samej kobiecie występującej w nim jakichkolwiek praw do decydowania o sobie. W tumulcie dzikich wrzasków o pornografii mogła umknąć uwaga, że samej Marcie występ w filmiku się podobał i jest nim ukontentowana oraz - co chyba logiczne - nie czuje się w żaden sposób uprzedmiotowiona. Natomiast, niewiele osób z jej zdaniem w ogóle się liczyło. Rozumiem, że można mieć różne opinie na temat spotu, lecz bezpośrednie ataki na osobę, której nawet większość z nas nie zna - nie były fair. I to trzeba jasno powiedzieć! Stąd, w mojej wypowiedzi na facebooku użyłem nawet stwierdzenia: feminazistki. Bo dla mnie osoby, które wszędzie dostrzegają tylko i wyłącznie poniżenie kobiet do tego stopnia że samym Paniom odmawiają praw do własnej opinii i samodzielnego myślenia - właśnie takie osoby to feminaziści. To już wykracza poza zwykły feminizm i walkę o równość płci.
       Chciałbym też dodać swoje spostrzeżenia na temat zachowania Organizatorów w tej całej sytuacji, bo też odbiegało ono od ideału. Najpierw twierdzili, że nie będzie żadnego oświadczenia w sprawie spotu, później się ono pojawiło. Według treści, spot w zamierzeniu miał być promowaniem akcji dołączania kostek do akredytacji i nie był reklamą Pyrkonu. Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. W spocie wyraźnie pojawia się logo festiwalu, zwłaszcza na sam koniec - ergo, spot jest również jego reklamą (nawet pośrednio ale jest!). Takie próby negowania reklamy własnej imprezy to PR-owy błąd w mojej ocenie. Tak samo uważam, iż w przyszłości ludzie odpowiedzialni za akcję promocyjną festiwalu powinni baczniej zwracać uwagę jakiego rodzaju to są spoty. Mnie on się podobał, lecz burza w mediach pokazuje że trzeba ostrożniej dobierać tematykę i treść reklam, bo inaczej może się to odbić nawet nie tyle na frekwencji samych uczestników, co na współpracy z wystawcami, zaproszonymi gośćmi i innych rodzajów VIPami. W kontekście tego nie zgadzam się właśnie z przeświadczeniem, że to burza w szklance wody. Pyrkon jest zbyt dużą imprezą i już na tę chwilę zbyt głośną medialnie, by taka afera przeszła bokiem. Wierzę jednak że w przyszłości, nauczeni tą sytuacją, Organizatorzy będą ostrożniej dobierać treść spotów, a zaproszeni goście na tyle rozsądni by nie wyciągać takich spraw w trakcie negocjacji.
        W całej tej internetowej "gównoburzy" bardzo interesujący jest fakt, iż na co dzień na konwentach bywa sporo dość skąpo ubranych cosplayerek. Taka ilość "seksownych" strojów wiąże się z prostym faktem, iż cosplay, z definicji, powinien być jak najdokładniejszy. A postaci kobiece w grach, literaturze czy filmach dość często miewają skąpe odzienie. Ba! Sama Marta, będąca "twarzą Pyrkonu", promowała festiwal jako "Dragonetka" m.in. na Polconie oraz Falkonie (jeśli mnie pamięć nie myli). Jej strój też nie zasłaniał wcale wszystkiego od stóp do głów i wtedy jakoś nikt nie podnosił larum, nikt nie krzyczał w internetach: "Seksizm!", "Porno!" itp. Wszystko do tej pory było OK. To chyba dość paradoksalne ze strony hejtujących pyrkonowy spot ... Skoro już o cosplayach (a raczej, nie oszukujmy się, cosplayerkach bo na płci pięknej głównie się skupia cała afera) mowa, to warto zwrócić uwagę na problem pół-nagości. Rzeczywiście zdarza się wiele strojów, przy których odnosiłem wrażenie że droga Pani (czy też Pan) niezbyt przyłożyła się do samej jakości wykonania, zamiast tego w dość oczywisty prezentując swoje wdzięki. Tylko czy to jeszcze cosplay? Ale czy naprawdę trzeba sztywno ustalać jego ramy? A co jeśli droga Pani (czy też Pan) chce właśnie w ten sposób się zaprezentować i nie przeszkadza jej (jemu) wzrok setek ludzi wokoło, bo chce zwrócić na siebie uwagę? Chyba warto nad tym pomyśleć. Fandom fantastyki słynie właśnie z otwartości na drugą osobę, więc w zasadzie czemu miałoby się komuś zakazywać paradowania w seksownym wdzianku jeśli samej paradującej to nie wadzi a otoczenia też jakoś szczególnie nie razi? Jest też zupełnie inna strona tego problemu, bo cosplay to nie tylko cycki. Zdarzają się przecież świetne stroje zakrywające ludzi od stóp do głów. Powiedziałbym nawet, że takie są najlepsze, bo wymagają sporo pracy. Przykładem niech będzie strój Kaylee Battleborn, wykonany przez Shappi na tegoroczny IEM w Katowicach. Dziewczyna wygrała konkurs strojem postaci zakutej w zbroję od stóp do szyi. To pokazuje, że wcale niekoniecznie musi być tak, że dla ludzi liczy się tylko to co jest 'sexy', my jako widzowie czy naoczni świadkowie naprawdę doceniamy pracę włożoną w te stroje. Tak jak wcześniej wspomniałem, spora doza postaci odgórnie ma narzucony wygląd odsłaniający sporo ciała i dopóki cosplay jest wiernym odwzorowaniem, zrobionym jednocześnie nie po to by szokować kogokolwiek ale by autentycznie oddać daną postać, to ja nie widzę w tym nic zdrożnego.
       Zauważam za to odmienny problem. Mianowicie, cosplayerki bywają czasami traktowane w sposób niewłaściwy a rzadziej - wręcz chamski. Nie wiem dlaczego niektórzy "mężczyźni" na konwentach uważają, że jeśli Pani jest wystarczająco rozebrana to można ją dotykać gdzie i ile się chce... Równie chamskie bywają teksty i pytania o rozmiar stanika, jakie nosi majtki itp. (Tym samym pytający zdradzają zresztą swoje, niezbyt imponujące widać, rozmiary :P ) . Myślę, ze niektórzy powinni nauczyć się szacunku, zwłaszcza do osób które w tak szczególny sposób pokazują się publicznie. Nie jestem cosplayerem ale mogę się domyślać, że paradowanie w stroju, na który się poświęciło długie miesiące ciężkiej pracy - nie zawsze jest łatwe i miłe, zwłaszcza gdy słyszy się takie chamskie odzywki, jak wyżej opisywane. Przyznam, że sam nie jestem oczywiście bez skazy. Mi też zdarzało się zawiesić oko nie tam gdzie powinienem i nie na tak długo jak powinienem. Cóż - jestem tylko człowiekiem. Ale ważne jest by, nawet gdy popełniło się błąd i zachowało głupio, zdać sobie z tego sprawę i albo przeprosić albo po prostu więcej tego nie robić. W ustaleniu sobie pewnych granic zachowania, co wolno a czego nie wolno, pomaga mi zadanie sobie pytania: "Czy chciałbym aby w ten sposób ktoś potraktował moją koleżankę/dziewczynę?" . Co do samych cosplayerów to myślę, że powinni uczyć się asertywności i głośno wyrażać gdy im się coś nie podoba, gdy ktoś obejmuje w niewłaściwy sposób lub mówi coś obraźliwego. Zdrowy rozsądek i szczerość w relacjach na pewno pomogłyby wszystkim.
       Przyznam jednak, że rzeczywiście w tej całej sytuacji z seksizmem należy dostrzec jedno "ale". Mianowicie fakt, że strasznie dużo jest w naszej popkulturze - grach, filmach i komiksach - postaci skąpo ubranych, które nie zawsze mają rozwiniętą emocjonalną głębie i własną historię. Rzeczywiście często bywa, że sam pierwowzór na kartach powieści, komiksu czy kliszy filmowej ma przyciągać uwagę głównie swym wdziękiem. Jest to faktycznie jakiś problem kultury masowej - wszędobylska nagość i "szczucie cycem". Pojawia się ono praktycznie wszędzie: w telewizji, internecie, reklamach, czasopismach, filmach a nawet na danych produktach, które kupujemy w sklepie. Jakoś tak się przyjęło, że reklama musi wzbudzić zainteresowanie, a to najprościej przychodzi gdy w jej treści pojawi się skąpo ubrana kobieta, czy też przypakowany na siłce tors faceta. Myślę jednak, że o ile istotna jest publiczna debata na temat obecności odniesień do sfery seksualnej w środkach masowego przekazu, o tyle należy kierować się tu głównie zdrowym rozsądkiem. Trzeba zdawać sobie sprawę, że seks stanowi nieodłączną część naszego życia i nie da się w 100% (a nawet nie powinno!) wyeliminować instynktów z tym związanych. Czy tego chcemy, czy nie - seks to podstawa przetrwania naszego gatunku i jako taki - był, jest i będzie obecny w popkulturze. Kluczem jest akceptacja tego, przy jednoczesnym określeniu jakichś granic dobrego smaku. Choć nie dla wszystkich będą one takie same... być może o to chodzi w całym tym "kostkowym" problemie...
       Warto również dodać, że kłótnia o spot Pyrkonu nie jest jedynym takim przykładem na publiczne wylewanie pomyj. Kiedy tylko czytałem masowy hejt na facebooku, od razu przypomniała mi się sytuacja z ostatnią grą z serii Hitman. Jednym ze spotów promujących produkt było bodajże intro gry, w którym tytułowy asasyn rozprawiał się z grupą nasłanych na niego kobiet w lateksowych wdziankach. Od razu w branżowych mediach rozgorzała dyskusja, a Twórców gry odsądzano od czci i wiary. Tylko że seks i nagość występują w innych grach również, dlaczego zatem ta konkretna stała się kozłem ofiarnym? Doszło nawet do tego, że niektóre firmy zaczęły wycofywać się z zatrudniania skąpo odzianych hostess, których obecność to w zasadzie tradycja wielu imprez w branży gier. W przypadku Hitmana znów hejt spadł niezasłużenie, bo powinno się niszczyć przyczyny a nie skutek. I tak samo należy podejść do sytuacji z kostkami w wannie - jeśli już krytykować, to krytykujmy kulturę masową. I przy tym nas samych siebie tak naprawdę, bo to my ją tworzymy. Nie wolno z nikogo czynić kozła ofiarnego, bo to krzywdzi tylko poszczególne osoby. To co wydarzyło się 15. marca po publikacji spotu, to nie była dyskusja o seksizmie taka, jaka powinna się odbyć. To był publiczny lincz: znaleziono kozła ofiarnego i wylano nań przygotowywane od dawna wiadra wyzwisk, które to wiadra powinniśmy wylewać tylko i wyłącznie sami na siebie.
      Na zakończenie, mam nadzieję że następnym razem wszystkie zainteresowane strony kolejnej, podobnej do tej, afery - zachowają umiar w krytyce i zamiast rozkręcać "gównoburzę", doprowadzą do zdrowej debaty na temat seksizmu w naszej kulturze oraz tego jak się traktuje czasem cosplayerów na imprezach masowych. Przede wszystkim zaś liczę na zdrowy rozsądek i dojrzałe podejście do świata w jakim żyjemy i jaki sobie sami wytwarzamy. Nie jest to świat idealny ale żadne z uniwersów które kochamy i o których czytamy, gramy, oglądamy - też nie jest. Tym samym, zamiast przerzucać się wyzwiskami, powinniśmy cieszyć się że możemy wspólnie spędzać czas i starajmy się żeby absolutnie dla każdego - niezależnie od płci, wiary, rasy, poglądów - były to niezapomniane chwile.... Rzekłem!

LOL, na koniec zabrzmiałem prawie jak bym kandydował na prezydenta USA czy coś... ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz