piątek, 12 lipca 2013

"Now You See Me"


         Lato w końcu się rozpoczęło i nastał czas blockbusterów. Do jednych podchodzi się na serio, czeka się od momentu ogłoszenia. Do innych podchodzę bardziej lajtowo, czasem idę na film, o którego istnieniu 2 tygodnie wcześniej nie miałem jeszcze pojęcia. Tak jest w przypadku "Now You See Me" (czyli po polsku "Iluzja"). Wybrałem się na ten obraz bez żadnych oczekiwań, nie spodziewałem się górnolotnej fabuły ani niebotycznych efektów CGI czy oscarowego aktorstwa. Wiedziałem tylko tyle, że opowiada o magikach, ma niezłą - choć mało opatrzoną - obsadę i należy do nurtu 'heist movie' - filmów z "obrobieniem banku/kogoś" w treści.
        No właśnie, jak to jest z tą treścią ? A no całkiem dobrze. Na początek, w krótkich scenkach poznajemy czterech głównych bohaterów: magika-karciarza Daniela, mentalistę Merritta, magiczkę Henley oraz złodziejaszka Jacka. Zostają oni zebrani przez tajemniczą personę (rozdającą karty tarota) w jednym miejscu i na tym kończy się wstęp, po którym następuje skok w czasie. Czwórka bohaterów jest już dobrymi kumplami i występują ze swoim magicznym show w Las Vegas. W jego trakcie, rabują bank.....w Paryżu. Jak należy się domyśleć - organy ścigania, których reprezentantem jest Dylan Rhodes, żywo się zainteresowały grupą. Na pomoc sprowadzają też weterana sztuk magicznych - Thaddeusa. Akcja filmu cały czas płynie dość wartko. Nie nudziłem się nawet przez moment. A co najciekawsze, same magiczne show grupy "Czterech Jeźdźców" - jak siebie nazwali - było tak przedstawione, że łapałem się na tym, iż z rozdziawioną gębą oglądam i oczekuję na ciąg dalszy triku. Autentycznie, powróciłem chwilowo do wspomnień z dzieciństwa i namiętnego oglądania Davida Copperfielda. Fabuła obfituje w kilka niezłych zwrotów akcji. Zdarzyły się przewidywalne, lecz wiele innych było bardzo zaskakujących. Dialogi i wiele scen napisano z humorystycznymi akcentami. Czasem ma się wrażenie że ogląda się komedię, zrobioną w inteligentny sposób oczywiście. Jeśli chodzi o powiązania z 'heist movie' to w tej materii do "Ocean's Eleven" dużo brakuje ale to nie ten rodzaj filmu. "Now You See Me" (wybaczcie że wolę oryginalne tytuły od tłumaczeń kretynów) to film mający zapewnić letnią, lajtową i przyjemną rozrywkę, w sam raz na spontaniczne wyjście ze znajomymi. W tym sensie scenariusz filmu spełnia swoje zadanie.


       Aktorsko jest bardzo ciekawie. Nie mówię, że genialnie lecz na pewno interesująco. Zwłaszcza pochwała należy się Markowi Ruffalo, grającemu Dylana. To świetna rola tego aktora, choć nie ukrywam, że nadal widzę w nim Hulka ;) W dalszej kolejności pochwaliłbym Jesse Eisenberga (Daniel) Woody'ego Harrelsona (Merritt) i Islę Fisher (Henley) - stworzyli fajne charaktery, każdy na swój sposób inny. W grupie świetnie się uzupełniali. Troszkę słabiej spisał się Dave Franco (Jack), w sumie jak dla mnie mało pasował, taki trochę dodatek-nowicjusz, ale może to zabieg celowy bo jego postać była w sumie nowicjuszem. Niestety Morgan Freeman (Thaddeus Bradley) i Michael Caine (Arthur Tressler) ról życia tu nie zagrali. Jak to określił mój Tata - "czymś na chleb muszą zarobić". I to najlepiej podsumowuje ich występy, po prostu kolejny punkt w filmografii, lecz szału nie zrobili. Na pewno warto też wspomnieć i pochwalić Melanie Laurent (francuska policjantka z Interpolu, Alma Dray). Jej udało się wytworzyć postać dość tajemniczą, na tyle że sama jej obecność rodziła wiele ciekawych pytań i pomysłów co do rozwiązań fabularnych.


      Technicznie, niewiele jest do opisywania. Efektów było mało, lecz jednak BYŁY. W końcówce nawet sporo, lecz był to moim zdaniem zabieg jak najbardziej celowy. W końcu prawdziwa magia też być musi, nie wszystko jest iluzją i trikiem ;) Generalnie, tam gdzie były potrzebne efekty, to je dawano ale nic na siłę, wszystko ze smakiem. Bardzo podobał mi się montaż, bo sprawiał że wracałem pamięcią do występów Copperfielda.
Muzycznie - było spoko, lecz nic poza tym.

 
      Podsumowując, "Now You See Me" to dobry i przyjemny film wakacyjny. Z dobrą obsadą i dialogami. Nie jest dziełem wybitnym, ma swoje wady. Oceniając go w podobnych kategoriach co hobbity, supermany, iron-many itp. i rozkładając wszystko na dokładne detale dałbym mu pewnie z 6,5/10 ale tutaj sądzę że skala powinna być troszkę łagodniejsza bo jako widz otrzymałem wszystko co chciałem od letniego blockbustera dostać, dlatego sumaryczna ocena będzie 8/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz