piątek, 19 lipca 2013

Trzy ostatnio widziane filmy

     Ostatnio widziałem parę filmów ale żaden z nich nie wywarł na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Zatem, postanowiłem że zrecenzuję je w jednym i zwięzłym tekście. Taka forma pozwoli mi wypowiedzieć się na temat każdego z obrazów, jednocześnie bez zbędnego rozpisywania się (bo niestety ale nie ma o czym się rozpisywać).
 

Silver Linings Playbook


      Film ten zarobił w zeszłym roku mnóstwo nominacji i przyniósł jednego oscara. Nagrodę otrzymała Jennifer Lawrence - młodziutka aktorka, ujmująca mnie swoją szczerością oraz niebanalnym, acz inteligentnym i zabawnym, zachowaniem poza sceną. Historia w "Silver Linings Playbook" skupia się na mężczyźnie o imieniu Pat (w tej roli Bradley Cooper). Wychodzi on z leczenia psychiatrycznego i wraca do domu Rodziców. Możemy obserwować jego zmagania z otoczeniem i starania o powrót do normalności po udrękach szpitala i własnej głowy. Rodzicom też nie jest lekko. Pat poznaje jednak Tiffany, równie zawiłą postać co on sam. Od tej pory sprawy przybierają inny bieg dla obojga. Nie muszę dodawać, że film jest typowym romansidłem. O ile sama fabuła średnio mi przypadł do gustu, bo historia w nim przedstawiona nie leży zupełnie w moich klimatach, o tyle Jennifer Lawrence zasłużyła jak najbardziej na powyższe wyróżnienie. Jej Tiffany to postać której nie da się zapomnieć. Kobieta tak pokręcona i wykrzywiona przez los, że człowiekowi się robi żal. Sztuką jest zagrać tak dziwną i skrzywdzoną postać ale JLaw - jak mówią na nią przyjaciele - wyszła z tego z Oscarem! Sumarycznie, oceniłbym tę opowieść na 6,5/10. Warto obejrzeć dla dwóch głównych ról, zwłaszcza dla Jennifer Lawrence, lecz poza tym to szału nie ma.

Jack Reacher


       Jack Reacher to kryminał, trochę thriller z nutą tajemnicy i zagadkowości. Początkowo sprawiał wrażenie jakby czegoś na poziomie Person of Interest. Ciekawy tytułowy bohater, portretowany przez Toma 'Scjentologa' Cruise'a, oraz niebanalny początek fabuły - zwiastowały dość inteligentną rozrywkę, podobną do wyżej wymienianego genialnego serialu. Niestety, z czasem widziałem coraz bardziej naiwne zagrywki ze strony scenarzystów aż w końcu ich dzieło ukazało swoją prawdziwą twarz - dobrego, solidnego kryminału ale bez tej inteligentnej zaciętości, charakteryzującej PoI, bez tak gęstej i logicznej fabuły. Może właśnie o fabule parę słów: od kul snajpera ginie 5 osób. O zamach zostaje oskarżony weteran z Iraku, wszystkie dowody wskazują na niego. Leżąc w szpitalu wymienia tylko jedno nazwisko: Jack Reacher. Co gorsza, taki człowiek oficjalnie nie figuruje w bazach danych, lecz łaskawie zdecydował się przybyć (co znacznie ułatwiło scenarzystom całą opowieść) i pomóc w badaniu sprawy zamachu. Film do pewnego momentu trzyma w napięciu ale miejscami bywa jak dla mnie zbyt naiwny i prosty. Może za dużo naoglądałem się majstersztyków PoI ale cóż, bywa.... Jack Reacher 5 lat temu mógł odnieść sukces, dziś nie robi na mnie większego wrażenia. Warto jednak poświęcić mu wieczór, gdyż zapewnia godziwą rozrywkę i mimo wszystko jest filmem dobrym. 7/10

No Country for Old Men


     Coen (ale nie jeden z braci, reżyserów tego dzieła, zbieżność nicków czysto przypadkowa ;) ), który polecał mi ten film twierdził, że odbiję się od jego początku. Jakież było moje zdziwienie gdy cała historia wydała mi się zgoła ciekawa. Mamy wczesne lata 80, Teksas. Llewelyn Moss (w tej roli Josh Brolin) znajduje 2 mln $ , które miały posłużyć w transakcji narkotykowej. Bezpośredni dostawcy pieniędzy zginęli w strzelaninie, zaś właściciele teczki pilnie jej poszukiwali. Wysłany został Anton Chigurgh. A może sam się wysłał? To tak zagadkowa i enigmatyczna oraz psychopatyczna postać, że w sumie nie wiadomo. Jego rolę obłędnie wypełniał Javier Bardem!! Mistrzowska rola tego Pana. Większa część filmu opowiada o zabawie w kotka i myszkę między dwoma głównymi bohaterami. Moss ucieka, Chigurgh goni. Do tego mamy szeryfa (w tej roli Tommy Lee Jones) i agenta federalnego (Woody Harelson) Końcówka obrazu zaś, jak dla mnie bardzo negatywnie zaskakuje i jako widz poczułem się oszukany. Pomimo paru znamienitych ról, wkurzyłem się na tyle że stawiam 5/10. Troszeczkę szkoda IMO było czasu (choć z reguły, i tu też, nie żałuję filmów które obejrzałem, nawet gniotów) , być może mogłem w tym czasie obejrzeć dwa odcinki SGA :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz