sobota, 26 stycznia 2013

Arrow s01e10 - "Burned"


       Arrow po przerwie powrócił ze średniawym epizodem. Jego fabułę nakręcał przede wszystkim tajemniczy podpalacz. W kolejnych pożarach giną strażacy z rąk jednego z nich. Zawsze pojawia się w środku ognia i zabija któregoś samotnego strażaka. Na trop wpada Laurel, a konkretnie jej przyjaciółka, której brat zginął w jednej z tych tragedii. Niestety bez solidnych dowodów detektyw Lance niewiele może zrobić. W tym czasie w domu Queenów panuje mało fajna atmosfera. Moira jest zrozpaczona brakiem wiadomości o Walterze (a jednocześnie musi się kryć przed dziećmi z prawdą nt. jej powiązań ze zniknięciem konkubenta). Oczywiście Thea i Oliver próbują pocieszać Matkę i zachęcają ją, żeby ruszyła się do roboty łaskawie w końcu ;)
      Główny bohater - Green Arrow - przeżywa swoje własne załamanie. Musi odbudować formę po pojedynku z tajemniczym łucznikiem. Digs stara się jakoś zmobilizować partnera, ale idzie jak po grudzie. W końcu jednak Oliver weźmie się za śledztwo, co doprowadzi ostatecznie do odkrycia kim na prawdę jest sprawca podpaleń. Otrzymujemy także dawkę retrospekcji. Sporo z nich wiąże się bezpośrednio z tematyką odcinka, tzn. szukaniem własnego 'ja' na nowo, zdefiniowaniem własnej tożsamości. We flashbacku młody Queen musi uciekać przed grupą najemników z bronią, przy czym zostaje przyparty do muru i odnajduje w sobie nowe, nieznane siły.
     Ogółem, epizod rewelacyjny nie był. Retrospekcje wprawdzie posunęły się troszkę do przodu, ale nie jest to jakiś spory krok. Sama "sprawa tygodnia" była ok, ale jakoś szału nie robiła. In plus zaliczyłbym coraz większe gubienie się Thei, która chyba wkrótce wymknie się rodzinie spod kontroli... ;) Ocena 7,5/10.

2 komentarze:

  1. Nah - odcinek, a konkretnie retrospekcje, były bardziej o konieczności odnalezienia w sobie siły do zabicia kogoś, przełamaniu kolejnej granicy. W zasadzie można było śmiało konfrontować obie sytuacje, tj. w domu Queenów i w retrosach. Stąd też chyba Firefly szukający odkupienia i przekraczający tę samą granicę w ramach zemsty.

    Sama sprawa była średnio zrealizowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie to odebrałem jako nawiązanie do sytuacji ponownego odnalezienia odwagi i chęci działania. Tak jak Oliver na wyspie musiał stać się zabójcą, tak teraz musi na nowo (po psychicznym "złamaniu" go przez tajemniczego łucznika w finale jesieni)

      Usuń