niedziela, 25 marca 2012

Fringe s04e15 - "A Short Story About Love"

    Po bardzo pozytywnej recenzji mojego przyjaciela byłem nastawiony, że ten odcinek mniej więcej dorówna poprzedniemu. Niestety zawiodłem się trochę. Nadal jest to w miarę wysoki poziom, ale tylko dzięki jednemu wątkowi, o czym poniżej.
    Fabuła epizodu kręci się wokół śledztwa ws. jakiegoś faceta, który atakuje wdowy. Zabija je, ale tuż przed śmiercią zdają się one widzieć w nim ukochanego. Sprawę tygodnia uważam za raczej kiepską, żeby nie powiedzieć "z dupy wziętą". Zły pan (grany przez ciekawego aktora - Michaela Massee - szkoda go do tak błahej roli) ma jakieś blizny, nie wyjaśniono skąd, po prostu ma a inni zdają się tego nie zauważać :/. Drugim, znacznie ważniejszym wątkiem jest śledztwo Waltera nt. tego co się stało w trakcie zniknięcia Septembera ze stołu operacyjnego. Walter sprowadził sprzęt do odczytywania nagrań z kamer w super-zwolnionym tempie. Tu mała dygresja: wiem że Fringe nie jest serialem naukowym, ale zwykle są silnie osadzeni w nauce, a tym razem taka bzdura, że ja pierdole!!! Kamera nagrywa 30 kl/s a nagle Walter z pomocą magicznego sprzętu potrafi podejrzeć wydarzenia o długości mikro- czy nanosekund, czyli takie które są w stanie mieć miejsce z 1000 razy pomiędzy jedną a drugą klatką obrazu - FAIL producentów... Wracając, nasz ulubiony naukowiec odkrywa, że September został zabrany przez dwóch innych obserwatorów, ale wychodząc zdołał wszczepić coś w oko Petera. Walter natychmiast dzwoni do syna, który zamierzał właśnie wyjechać z powodu Olivii. Wątek uczuć młodego Bishopa do agentki FBI przewija się przez cały odcinek. Ogółem tematem przewodnim jest "miłość". Do tego stopnia, że miałem ochotę się porzygać oglądając ten epizod Fringe. Bo oczywiście końcówka jest iście romantyczna - miłość zwycięża, smok pokonany, księżniczka jest dziewicą, blablablablabla........ 

Peter ma okazję przebadać "beacon"

    A zatem: śledztwo tygodnia - SSIE, wątek uczucia Peter-Olivka - spaprany moim zdaniem i może nie jakiś strasznie zły ale nielogiczny jak na Fringe, jedyne co ratuje odcinek i podciąga mu ocenę to wątek obserwatorów. Bowiem tropem tego co znalazł Walter na taśmach kamery podąża Peter i udaje mu się trafić do kryjówki obserwatorów !! Dzięki temu dowiadujemy się, że zieleń symbolizuje właśnie tych osobników. Oprócz tego, okazuje się, że tajemniczy obiekt w kształcie spiralnego pocisku to rodzaj "latarni", która pozwala przywrócić do uniwersum Septembera, którego inni odcięli od świata (jak sam twierdził, bo póki co jest to wszystko dość zagadkowe: co to znaczy odcięli i czy "beacon" ma jeszcze jakieś inne zastosowania ??? ).
    Technicznie, spodobał mi się sprzęt obs-ów, fajnie zrobiony. Ich pokój miał taką charakterystyczną scenografię, bardzo oszczędną. Co do charakteryzacji złego pana, miałem wrażenie że była nierówna - raz jego blizny są mocniejsze, raz łagodniejsze, dziwne to było, ale może ta postać wyjaśni się później, może jednak nie jest tylko na jeden odcinek. Plusa zalicza ekipa serialu za fajny easter egg: białe tulipany, symbolizujące odkupienie.
    Podsumowując, wystawiłbym notę 8/10 - podciągniętą za sporą dawkę mitologii serialu, ale gdyby nie to , dałbym chyba z 6,5/10 za wątki miłosne słodkie do obrzygania - to nie pasuje do Fringe'a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz