czwartek, 15 marca 2012

Star Trek V - The Final Frontier

    Piąta z klasycznych kinówek Star Treka w końcu odrywa się od tematu 'Project Genesis'. Twórcy poruszyli zupełnie nowy temat, dość nietypowy, który mógłby się przerodzić w coś ciekawego. Jak to wyszło w praktyce, postaram się opisać w niniejszej recenzji.
    Tym razem mamy do czynienia z pewnego rodzaju "przegrupowaniem" ekipy kapitana Kirka. Po ostatnich akcjach został on bowiem degradowany właśnie do tego stopnia. Otrzymał za to dowództwo nad statkiem USS Enterprise-A . Na początku filmu widzimy jak załoga męczy się z nieskończoną wciąż maszyną. W tym samym czasie, w odległym zakątku galaktyki, na planecie zwanej 'Nimbus III', tajemniczy osobnik bierze jako zakładników trójkę ambasadorów: Federacji, Klingonów i Romulan. Może to wywołać ciężki konflikt między tymi trzema potęgami, stąd Enterprise zostaje natychmiastowo wysłany w tamtym kierunku. Na miejscu okazuje się, że tajemnicza osoba to Sybok, Vulkanin-renegat. Jego dążenia wplątują załogę Kirka w podróż do centrum galaktyki (skąd nie powrócił dotąd żaden statek). Do tego momentu film jest bardzo dobry, poznajemy słabości głównych bohaterów, ich lęki. Mamy także jak zawsze genialnie dialogi między postaciami. Niestety wątek Boga został moim zdaniem spaprany: nagle okazuje się, że na planecie w centrum wszechświata jest jakaś istota strzelająca z oczu piorunami - trochę to ..... tanie :/


    Efekty zarówno dźwiękowe jak i wizualne stoją na typowym poziomie, zbliżonym do poprzednich filmów kinowych tej serii. Fabularnie, jak już wspomniałem można by sporo zarzucić, ale w ostatecznym rozrachunku dobrze się to oglądało. Fajnie, że pokazano jak załoga Enterprise relaksuje się na Ziemii, to uczyniło z nich postaci bardziej ludzkie. Niezapomniana jest scena gdy McCoy z Kirkiem tłumaczą Spockowi zasady pikników :D Zaryzykuję stwierdzenie, że główny wątek był w piątej kinówce najmniej istotny akurat. Niestety nie świadczy to zbyt dobrze o tym filmie :/
    Podsumowując, można by wystawić ocenę 6,5/10 - inne Star Treki też mają fajne dialogi itd. stąd tę część można nawet pominąć bez większych strat, dla zainteresowanych uniwersum jednak - rzecz warta zobaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz