niedziela, 2 grudnia 2012

Arrow s01e07 - "Muse of Fire"


        Po przerwie powraca nasz bohater w zielonej pelerynie. I muszę przyznać, że notuje dobry powrót, w jak najlepszym stylu. Ten odcinek zdecydowanie stał na wysokim poziomie, świetnie były rozwijane poszczególne wątki, no i wprowadzona została nowa postać - Huntress, ale po kolei.
         Oliver w 7. epizodzie musi zająć się sprawą zabójcy, który strzelał w kierunku pani Queen. Jak się okazuje zamach był wymierzony w człowieka, z którym rozmawiała. Arrow jednak tak łatwo nie chce odpuścić. Co gorsza - musi lawirować pomiędzy chęcią odnalezienia sprawcy, a oczekiwaniami najbliższych, którzy życzyliby sobie, żeby młodzieniec więcej zajął się matką. Dodatkowej pikanterii dodaje fakt, że w tym samym okresie było więcej zamachów, wszystkie na członków mafii bossa Berinellego. Oliver, pod pozorem prowadzenia interesów, stara się zbliżyć do szefa mafii. Traf sprawia, że ląduje na kolacji z jego całkiem urodziwą córką - Heleną. Między dwojgiem zawiązuje się nić porozumienia. W odróżnieniu od poprzednich odsłon, nie mamy tu retrospekcji z wyspy, tym razem Twórcy dają nam odpocząć, bardziej skupiając się na postaci Tommy'ego i jego związku z Laurel. Wydawać by się mogło, że takie uczuciowe wątki nie są zbyt ciekawe, ale przyznam że w serialu "Arrow" dobrze wychodzą. W tym odcinku najważniejsze jest wprowadzenie kolejnej postaci z komiksów DC - Huntress. Na razie niezbyt wiele jej widzieliśmy, montaż w scenach akcji sprawiał, że w sumie nie można się było przyjrzeć jej ruchom, stylowi walki itd. Między głównym bohaterem i Huntress zaczyna się tworzyć więź, bo mają podobne spostrzeżenia i oboje trzymają tajemnice. Ciekaw jestem co z tego wyjdzie w dłuższej mierze. Ogółem, bardzo dobry odcinek, podobał mi się.
     Jessica de Gouw, odgrywająca Helenę, to nowa twarz, nie ograna w innych serialach (ja przynajmniej nie kojarzę jej). Całkiem miła dla oka, dobrze odgrywa swoją rolę. Myślę, że będzie pasowała. Zadziwiające, że "Arrow" to tak na prawdę serial o kobietach 0_o, to one napędzają wiele wydarzeń i najczęściej to ich postaci są ciekawe dla widza. Ja tam w każdym razie nie narzekam, jest to przyjemniejsze od ociekającego potem, krwią, testosteronem (miernego od 2. sezonu) Spartacusa :P
       Podsumowując, "Arrow" śmiało nazwę debiutem sezonu. Teraz już to mogę powiedzieć. Liczę, że serial będzie nadal się rozwijał w taki sposób, że autorom uda się utrzymać widza ciekawymi wątkami i postaciami ze świata DC. Ocena 8,5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz