poniedziałek, 31 grudnia 2012

Fringe s05e09 - "Black Blotter"


     Dziewiąty odcinek ostatniego sezonu Fringe w założeniu ma pełnić tę nietypową rolę. Ma przypominać w konstrukcji poprzednie 19. epizody sezonów 2-4. Ze względu, iż jest to skrócona seria to raczej nie mamy tu nastawienia na czystą zabawę jakąś konwencją. Te nietypowe zagrywki wynikają raczej przy okazji, ale przyznam że Twórcy ładnie to zrobili. Inną sprawą jest powtarzalność zastosowanej tematyki.
      Cała akcja odcinka zaczyna się od tego, że radio, które pozostawił po sobie tajemniczy Donald, znów nadaje! Nadawany jest jakiś szyfr, ale team Fringe nie jest w stanie go złamać. Co gorsza - Walter naćpał się LSD (czyli w sumie motyw podobny do s03e19). Naukowiec widuje przy tym swoją dawną asystentkę. Jej zjawa jest wynikiem pewnej części podświadomości Bishopa, którą ten za wszelką cenę chce wyprzeć i zapomnieć. Jednocześnie nie może, bo część jego konstrukcji i pomysłów z przeszłości prawdopodobnie okaże się przydatna w walce z Obserwatorami. Chcąc, nie chcąc - grupie udaje się wykryć źródło sygnału, po czym Olivia i Peter wyruszają w tamto miejsce. U celu okazuje się, że był to tylko przekaźnik fal dobiegających z zupełnie innego punktu. Są tam też ciała zarówno ludzi jak i obserwatorów. Jedno z nich ma przy sobie dowód tożsamości. Tu był bardzo ładny ukłon ze strony Producentów w kierunku różnych teorii jakie rodziły się co do osoby Donalda. A przy tym drobny ukłon dla niesamowitej persony z poprzednich sezonów. W każdym razie, drużyna Fringe odkrywa prawdziwy nadajnik. Co znajdą gdy tam dotrą ? Czy odnajdą Donalda ? Tego nie zdradzę ;) Powiem tylko, że zgodnie z tą "nietypowością" epizodu mamy w wielu miejscach różne wizje Waltera, który po LSD zupełnie inaczej widzi świat. Moim skromnym zdaniem najlepsza była ostatnia, w finałowych scenach.... Ogółem fabuła była spoko, aczkolwiek nie miała zbyt szybkiego tempa. Trochę raziło mnie to, że w sumie powtórzono motyw z 3. serii, tylko lekko go zmodyfikowano. Ale jest jak jest, czasu i odcinków zbyt wiele nie ma więc w sumie można to Twórcom wybaczyć.
      Na pewno epizod był kolejnym pokazem dobrej gry Johna Noble. Aż szkoda, że ten wspaniały aktor nie dostał żadnej z najważniejszych nagród za wcielanie się w Waltera. Omijanie Fringe szerokim łukiem przez Emmy świadczy tylko i wyłącznie o "bylejakości" tych ostatnich.
     Podsumowując, 9. epizod piątego sezonu rzeczywiście miał ten pierwiastek inności, prezentowany w poprzednich seriach. Niemniej jednak było to lekko powtarzalne, co warto odnotować. Podstawą jednak miało być posunięcie fabuły do przodu i zostało to spełnione w niezły sposób. Ocena 8/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz