wtorek, 3 kwietnia 2012

Spartacus s02e10 - "Wrath of the Gods"

     Dla drugiego sezonu Spartacusa nadszedł czas na Wielki Finał. A raczej "Wielki" lub nawet "wielce" spaprany :/
     Odcinek dziewiąty, poprzedzający, znakomicie zbudował klimat pod zakończenie sezonu. Cóż tam się nie działo: bitwy, intrygi, zdrady, krew i sex czyli esencja serialu, za co była ode mnie zasłużona 10 :) Niestety, końcówka drugiego sezonu ma się odmiennie, może nie zgoła, ale odmiennie. Wydarzenia wokół Wezuwiusza chwilowo cichną, grupa gladiatorów szuka schronienia na szczycie. Za jedyne towarzystwo mają głód i chłód... To sprawia, że w grupie pojawiają się niesnaski i część schodzi na dół wbrew zakazom. Dzielny Paladyn Spartacus musi ruszyć im na odsiecz... przy okazji ginie tam jego ukochana - jedyna fapable brunetka jaka została w tym serialu została uśmiercona, WTF Twórcy !!?? Teraz została jedynie Naevia, która sprawia wrażenie upośledzonej umysłowo.
     U podnóża góry Glaber chytrze planuje kampanię i to co nastąpi po niej - triumfalny marsz do Rzymu po chwałę. W tym czasie odwiedza go też Illithiya z Lucretią. Żona pretora namawia go do jak najszybszego ataku, gdyż chciałaby mieć męża u boku przy narodzinach potomka. Jednocześnie oboje ustalają że pozbędą się niepotrzebnego balastu: on - Ashura, ona - Lucretii. Cały wątek kończy się ciekawie, aczkolwiek w sposób dający się przewidzieć :P
     To co mnie zawiodło, to finałowa bitwa - najlepsi wojowie w Italii głowili się przez dni i noce żeby wymyśleć tak durny plan, że aż mi się płakać chce: sklecą liny i po nich zejdzie czwórka gladiatorów. Bo po co więcej..... Następnie ta czwórka obudzi cały obóz legionistów, obsługując we czterech (!!!) dwie katapulty (których normalna obsługa wymaga chyba z 2x tyle osób) i strzelając jakoś po 5 strzałów na minutę z każdej z osobna. WHAT THE FUCK ??!!!!
       To co mnie najbardziej zawiodło, to śmierć kilku postaci, które uważam że ciągnęły ten wóz i w przyszłym sezonie może być ciężko: Oenomaus ginie w obronie Gannicusa - było do przewidzenia, Ashur ginie zamordowany przez Naevię - OMFG, okryjmy to milczeniem.... Lucretia ginie rzucając się w przepaść z dzieckiem Illithyi, która sama traci przytomność - wiadomo że przeżyje; Glaber ginie z rąk Spartacusa. Ten ostatni zaś strzela taką mowę na koniec, że miałem ochotę sobie strzelić w głowę słuchając tego crapu. Za to Crixus patrzył się tak jakby mu chciał co najmniej obciągnąć 0_o
     Wizualnie i muzycznie za to było na prawdę godnie finału. Efekty dobre, może poza mieczem wbijanym w Glabera, bo przez ułamek sekundy widać było kiepskie nałożenie, coś się popsuło w kluczowaniu chyba. Muzyka znakomita, chyba po raz pierwszy w tym serialu był motyw który dał się zauważyć i zapamiętać...
    Podsumowując odcinek: ocena 7/10. Twórcy nie sprostali zadaniu i zrobili zbyt infantylne zakończenie. W dodatku większość rozwiązań dało się przewidzieć. Miało być epicko, ale można też było trochę trzeźwiej układać plan bitwy, bo był wprost śmieszny!

Glaber zdawał się mieć na usługach kompanię, niewiele większą od grupy rebeliantów - znaczna różnica w stosunku do 9. epizodu, czyżby niedopatrzenie Twórców ?

       Co do sezonu 2 jako całości, o była to na prawdę bardzo dobra kontynuacja poprzednich odsłon. Wiele wątków zostało dobrze poprowadzonych, choć niektóre trochę niepotrzebnie, tzn rozpoczęte i skończone w ciągu sezonu, czyli bez sensu wprowadzane. Szkoda mi wielu świetnych postaci: Glaber, Doctore, Ashur, Lucretia. To oni napędzali cały ten serial i bardzo ciężko jest mi sobie wyobrazić go bez nich. Myślę, że Twórcy mogli się tu zapędzić w kozi róg. W istocie myślę że to właśnie zrobili i w trzecim sezonie mogą z tego nie wybrnąć! Rzecz jasna można znowu zrobić serię prequel'ową, ale to nie zawsze zadziała.
Liam McIntyre nie sprawdza się jako główny protagonista. W porównaniu do nieodżałowanego Andy Whitfielda, z herosa z krwi i kości, wiarygodnej postaci z ciężką przeszłością - zrobił wydmuszkę, paladyna walącego monologi o dobru, równości i człowieczeństwie.... Szkoda mi Crixusa któremu towarzystwo ukochanej nie służy i mam wrażenie że jeszcze 2 sezony i będzie potulnie siedział w kapciach i oglądał jak inni walczą za niego. Z grupy rebelii jedyne dwie sensowne postaci jakie pozostały to Gannicus i Agron - obaj świetni, w dodatku myślący na prawdę o dobru ogólnym a nie tylko o byłych kochankach. Nie wiem też po co było tworzyć grupę special-squad Glaber'a skoro wszyscy poginęli w starciach jak jakieś podrzędne wieśniaki - WIELKA szkoda, bo mogły to być ciekawe postaci :/ Ogółem jednak cały sezon wypadł bardzo dobrze, szkoda że tak końcówka zawiodła. Spartacus Vengeance: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz