Dla drugiego sezonu Spartacusa nadszedł czas na Wielki Finał. A raczej "Wielki" lub nawet "wielce" spaprany :/
Odcinek dziewiąty, poprzedzający, znakomicie zbudował klimat pod zakończenie sezonu. Cóż tam się nie działo: bitwy, intrygi, zdrady, krew i sex czyli esencja serialu, za co była ode mnie zasłużona 10 :) Niestety, końcówka drugiego sezonu ma się odmiennie, może nie zgoła, ale odmiennie. Wydarzenia wokół Wezuwiusza chwilowo cichną, grupa gladiatorów szuka schronienia na szczycie. Za jedyne towarzystwo mają głód i chłód... To sprawia, że w grupie pojawiają się niesnaski i część schodzi na dół wbrew zakazom. Dzielny Paladyn Spartacus musi ruszyć im na odsiecz... przy okazji ginie tam jego ukochana - jedyna fapable brunetka jaka została w tym serialu została uśmiercona, WTF Twórcy !!?? Teraz została jedynie Naevia, która sprawia wrażenie upośledzonej umysłowo.
U podnóża góry Glaber chytrze planuje kampanię i to co nastąpi po niej - triumfalny marsz do Rzymu po chwałę. W tym czasie odwiedza go też Illithiya z Lucretią. Żona pretora namawia go do jak najszybszego ataku, gdyż chciałaby mieć męża u boku przy narodzinach potomka. Jednocześnie oboje ustalają że pozbędą się niepotrzebnego balastu: on - Ashura, ona - Lucretii. Cały wątek kończy się ciekawie, aczkolwiek w sposób dający się przewidzieć :P
To co mnie zawiodło, to finałowa bitwa - najlepsi wojowie w Italii głowili się przez dni i noce żeby wymyśleć tak durny plan, że aż mi się płakać chce: sklecą liny i po nich zejdzie czwórka gladiatorów. Bo po co więcej..... Następnie ta czwórka obudzi cały obóz legionistów, obsługując we czterech (!!!) dwie katapulty (których normalna obsługa wymaga chyba z 2x tyle osób) i strzelając jakoś po 5 strzałów na minutę z każdej z osobna. WHAT THE FUCK ??!!!!
To co mnie najbardziej zawiodło, to śmierć kilku postaci, które uważam że ciągnęły ten wóz i w przyszłym sezonie może być ciężko: Oenomaus ginie w obronie Gannicusa - było do przewidzenia, Ashur ginie zamordowany przez Naevię - OMFG, okryjmy to milczeniem.... Lucretia ginie rzucając się w przepaść z dzieckiem Illithyi, która sama traci przytomność - wiadomo że przeżyje; Glaber ginie z rąk Spartacusa. Ten ostatni zaś strzela taką mowę na koniec, że miałem ochotę sobie strzelić w głowę słuchając tego crapu. Za to Crixus patrzył się tak jakby mu chciał co najmniej obciągnąć 0_o
Wizualnie i muzycznie za to było na prawdę godnie finału. Efekty dobre, może poza mieczem wbijanym w Glabera, bo przez ułamek sekundy widać było kiepskie nałożenie, coś się popsuło w kluczowaniu chyba. Muzyka znakomita, chyba po raz pierwszy w tym serialu był motyw który dał się zauważyć i zapamiętać...
Podsumowując odcinek: ocena 7/10. Twórcy nie sprostali zadaniu i zrobili zbyt infantylne zakończenie. W dodatku większość rozwiązań dało się przewidzieć. Miało być epicko, ale można też było trochę trzeźwiej układać plan bitwy, bo był wprost śmieszny!
![]() |
Glaber zdawał się mieć na usługach kompanię, niewiele większą od grupy rebeliantów - znaczna różnica w stosunku do 9. epizodu, czyżby niedopatrzenie Twórców ? |
Co do sezonu 2 jako całości, o była to na prawdę bardzo dobra kontynuacja poprzednich odsłon. Wiele wątków zostało dobrze poprowadzonych, choć niektóre trochę niepotrzebnie, tzn rozpoczęte i skończone w ciągu sezonu, czyli bez sensu wprowadzane. Szkoda mi wielu świetnych postaci: Glaber, Doctore, Ashur, Lucretia. To oni napędzali cały ten serial i bardzo ciężko jest mi sobie wyobrazić go bez nich. Myślę, że Twórcy mogli się tu zapędzić w kozi róg. W istocie myślę że to właśnie zrobili i w trzecim sezonie mogą z tego nie wybrnąć! Rzecz jasna można znowu zrobić serię prequel'ową, ale to nie zawsze zadziała.
Liam McIntyre nie sprawdza się jako główny protagonista. W porównaniu do nieodżałowanego Andy Whitfielda, z herosa z krwi i kości, wiarygodnej postaci z ciężką przeszłością - zrobił wydmuszkę, paladyna walącego monologi o dobru, równości i człowieczeństwie.... Szkoda mi Crixusa któremu towarzystwo ukochanej nie służy i mam wrażenie że jeszcze 2 sezony i będzie potulnie siedział w kapciach i oglądał jak inni walczą za niego. Z grupy rebelii jedyne dwie sensowne postaci jakie pozostały to Gannicus i Agron - obaj świetni, w dodatku myślący na prawdę o dobru ogólnym a nie tylko o byłych kochankach. Nie wiem też po co było tworzyć grupę special-squad Glaber'a skoro wszyscy poginęli w starciach jak jakieś podrzędne wieśniaki - WIELKA szkoda, bo mogły to być ciekawe postaci :/ Ogółem jednak cały sezon wypadł bardzo dobrze, szkoda że tak końcówka zawiodła. Spartacus Vengeance: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz