poniedziałek, 21 maja 2012

Person of Interest s01e23 - "Firewall"

     W końcu nadszedł finał 1. sezonu serialu, który już teraz można śmiało nazywać Debiutem Roku. Person of Interest w koprodukcji Abrams & Nolan, to sensacyjno kryminalny majstersztyk. Jest w nim wszystko: wartka i dynamiczna akcja (z wieloma 'twistami' i zwrotami), służby specjalne, mroczne tajemnice i przeszłość głównych bohaterów, nietuzinkowa fabuła - słowem wszystko czego trzeba by stworzyć świeży serial w dobie taśmowo robionych procedurali kryminalnych.

John Reese z panią Caroline Turing

    Scenariusz ostatniego odcinka PoI stanowi zwieńczenie kilku wątków z tej serii. Mianowicie dostajemy wątek Fincha i "Maszyny", ludzi którzy ją od niego przejęli, mamy tajemniczą hakerkę 'root' oraz śledztwo FBI i skorumpowanych gliniarzy z HR. Słowem - mieszanka wybuchowa! Epizod zaczyna się dość niepozornie, "maszyna" wytypowała kolejny numer. Jest to pani psycholog pomagająca luksusowym klientom. Najwyraźniej komuś wadzi. Reese musi się dowiedzieć kto chciałby ją zabić. Dodatkowo sprawę utrudnia fakt, że FBI wpadło na trop Johna. Zgarniają detektyw Carter właśnie wtedy gdy spieszyła mu na pomoc. Wiele wspominanych wyżej wątków splata się ze sobą w hotelu, gdzie w wyniku różnych nieprzewidzianych zdarzeń skrywa się Reese wraz z panią psycholog (świetna w tej roli Amy Acker, myślę że pojawi się w s2 na dłużej ;) ). Nie chcę za wiele zdradzać. Powiem jedynie, że będziemy mieli okazję jeszcze co nieco dowiedzieć się o mitycznej "Maszynie", a także poznamy osobiście 'root'. Odcinek kończy się ciekawym cliffhangerem, a jednocześnie klamrą kompozycyjną - John patrzy się w obiektyw kamery CCTV i przemawia prosto do tej tajemniczej AI która zarządza wszystkimi danymi. Nie da się jednak ukryć, że czegoś mi zabrakło w tym finale. Na pewno retrospekcji, bo spodziewałem się, że ujrzymy kolejną cegiełkę do układanki o nazwie "Harold Finch". Zdecydowanie brakło też wątku CIA i przeszłości Reese'a. Poza tym wciąż, nawet przy takim nagromadzeniu akcji, jakoś nie czułem tej 'finałowości', zabrakło mi trochę wielkiego 'boom' na koniec, czegoś bardziej epickiego. Możliwe, że to po prostu wynik wysokiej poprzeczki jaką postawiły epizody poprzedzające ten ostatni.
    Warto pochwalić raz jeszcze Amy Acker za rolę pani psycholog. Jej rozmowa z Reesem (podstawionym jako klient) była wprost świetna. Migiem go rozpracowała, niemal w całości! Cały odcinek iskrzyło między tą dwójką dość ciekawie, m.in. stąd uważam, że postać Caroline Turing powróci w przyszłym sezonie!
      Podsumowując ten epizod, było na poziomie, ale troszkę zabrakło do doskonałości. Oczywiście zwroty akcji zaskakiwały, niektóre wątki też ciekawie skończono. Pozostaje jednak jakiś niedosyt, spodziewałem się też trochę więcej z "Maszyny". Końcowa scena to jednak za mało. Ostatecznie dałbym solidne 8/10

Finch w swoim żywiole, jak zwykle coś hackuje.

       Z kolei jakby spojrzeć z szerszej perspektywy na cały serial, to zdecydowanie jest warty oglądania! Niesztampowa fabuła, świetne kreacje aktorskie, sporo zwrotów akcji i dynamika poszczególnych odcinków - to czyni Person of Interest tak wyjątkowym. Na tyle, że osobę nie lubiącą sensacyjnych filmów (czyli mnie) udało się bez reszty wchłonąć. Świetnym motywem jest cała linia czasu, pokazywana w przerywnikach między scenami. To daje widzom możliwość samodzielnego składania chronologii wydarzeń i mam zawsze odczucie że dostałem kolejną cegiełkę do układanki.
     Technicznie, efektów tu wielkich nie uświadczysz, ale też widać sporo smaczków i czuć, że jest to dzieło robione z klasą, dlatego jeśli już f/x się pojawiają to tak, że nawet tego nie widzimy i przyjmujemy za naturalne. Super są przerywniki pomiędzy scenami - wspomniana linia czasu, ale też widok z monitoringu miejskiego, czy inne nietypowe rzeczy.
     Mam jednak zastrzeżenie do paru odcinków, środek 1. sezonu był czasem lekko słabszy. Parę wątków trochę mogli bardziej uwypuklić - hakerkę 'root' dałbym wcześniej niż w finale, też więcej przeszłości CIA za to mniej pani detektyw Carter i Lionela.
Ogółem jednak PoI jest zapowiedzią czegoś ciekawego. Może nie jest to geniusz na miarę Fringe, ale też gatunek inny. Na pewno jednak jest to serial spokojnie miażdżący z palcem w dupie wszelkie policyjne taśmowce jakich pełno w stacjach "Wielkiej Czwórki". Moja ocena 1. sezonu Person of Interest to 9/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz