piątek, 19 października 2012

Arrow s01e01-2


     Na początku w ogóle nie obchodził mnie jakiś tam "Arrow". Ot jakiś serial o superbohaterze spod stajni DC, co jakoś nie zachęcało specjalnie (z DC uważam że Watchmeni no i Batman się na prawdę udał, reszta to raczej kupa :P ). W dodatku czytałem, że to ma mieć jakiś taki klimat jak Smallville, które kojarzy mi się więcej z łzawą historyjką dla 12-latek niż z poważnym serialem na bazie komiksu. A jednak w recenzjach i opiniach przeważały teksty, że "Arrow" to kawałek porządnego kina. Coeniasty też polecił, no akurat się danego dnia nudziłem, to sobie obejrzałem, no i .... nie żałuję ;)
    Fabuła opowiada o dziedzicu fortuny (jakże oryginalnie :P ) który zaginął 5 lat temu i trafił na tajemniczą wyspę. Po latach (w sumie to ciekaw jestem czy spotkał tam ekipę z lotu Oceanic 815 ;)  ) udało mu się wydostać i dotrzeć do domu. Na miejscu wszyscy, rzecz jasna się cieszą, łącząc to z żalem po stracie ojca głównego bohatera, który niestety katastrofy statku 5 lat wcześniej nie przeżył. W sumie to przeżył ją tylko on - Oliver Queen. Tragedia, jaką przeżył zmieniła go na zawsze. Do miasta powrócił z chęcią naprawy błędów swego rodziciela. W ten sposób nocami ubiera zielony płaszczyk, maluje sobie oczy zielonym sprayem i lata z łukiem i strzałami po dachach. W pierwszych dwóch epizodach serialu rozprawia się z dwoma dość stereotypowo złymi bogaczami, którzy wyzyskują i uciskają biedny lud Starling City. Moim zdaniem jednak nie to stanowi clue serialu. Najbardziej przypadło mi do gustu przedstawienie bardzo trudnych relacji bohatera z Rodziną. Musi się on odnaleźć w nowej sytuacji, bo ci chcieliby żeby zastąpił ojca, co jednak kolidowałoby z jego tajnymi planami biegania po dachach ;P Fajne jest to, że Oliver musi realnie dokonywać cały czas wyborów i lawirować między robieniem tego co słuszne, a staraniami o względy bliskich i ich dobre samopoczucie. Dodatkowo, w obu odcinkach dowiadujemy się coraz więcej z tego co działo się w trakcie katastrofy statku, jak i później na wyspie. Tego już jednak nie opiszę, bo to jedne z ciekawszych scen i one IMO będą na ten sezon jednym z głównych źródeł tzw. 'mitologii'. Jest na pewno wiele innych wątków, których nie wymieniłem, ale najlepiej obejrzeć samemu i ocenić, myślę że warto.


     Aktorsko, udało się uniknąć zbytniego spedalenia głównego bohatera. Stephen Amell odgrywa swą rolę Oliviera bardzo dobrze, nie robi z siebie lalusia, jego (przyszły) Green Arrow to bohater z krwi i kości, z wieloma wątpliwościami, ale też z nadrzędnym celem. Nic nie stanie mu na przeszkodzie przed osiągnięciem go. Oprócz tego zwróciłem uwagę na uwielbianą przeze mnie Katie Cassidy. To aktorka ze "złotej ery" Supernaturala sezonów 3-4. Tutaj też ma do zaprezentowania znacznie więcej niż tylko swą niezwykłą urodę. Jej Laurel bardzo pasuje do Oliviera i ciekawy jestem co wyniknie w relacjach tej dwójki. Kolejna postać - policjant prowadzący śledztwa, Quentin - gra go Paul Blackthorne. Skądś znam kolesia, ale nie mam pojęcia skąd... Podoba mi się jego postać, nie jest gliną-paladynem, ale wyraźnie jest praworządny i zasadniczy. Ochroniaż Queena, John Diggle, dostarcza sporo komediowych wstawek. Myślę, że za tą postacią kryje się coś więcej. Co? To dopiero się okaże pewnie w kolejnych odcinkach lub sezonach. Na koniec na wspomnienie zasługuje młodziutka (...mlask...) Willa Holland, która odgrywa rolę młodszej siostry Oliviera, Thei. Fajnie gra i jest na co popatrzeć. Ogółem więc, poziom aktorstwa stoi na ciekawym poziomie, na pewno wyższym niż takie "Revolution" dajmy na to.
     Co do efektów i scenografii - niewiele było momentów wybitnych. W sumie standard serialowy. CGI niewiele, trochę wyspy z daleka, moim zdaniem bardzo dobre efekty, wyspa jak żywa. Montaż, ruchy kamery, to wszystko jest dopasowane prawidłowo. W scenach walk łatwo byłoby stworzyć dyskotekę ujęć, ale na szczęście w większości im się to udało. 
    Podsumowując, serial jest zaskakująco dobry. Nie nazwałbym go wybitnym, miałbym trochę zastrzeżeń (m.in. strój bohatera, trochę jednak zbyt mocno komiksowy - peleryna i spray na oczach, biatch please....), ale zdecydowanie Arrow jest dobrym debiutem no i oby rozkręcił się w coś ciekawego. Wątki mitologiczne i rodzinne zapowiadają ciekawe show. Ocena obu pierwszych epizodów 8/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz