wtorek, 9 października 2012

Supernatural s08e01 - "We Need To Talk About Kevin"


     Bracia Winchester po raz ósmy z rzędu wkraczają do akcji. Ostatni sezon "Supernaturala", to moim skromnym zdaniem równia pochyła. Bywało dosłownie może z 4-5 dobrych odcinków reszta średnia bądź kiepska :/ Wątek Leviathanów nie trafiony, Castiela pół sezonu nie było, Bobby nie żyje, Crowley pojawiał się od święta, a Dean wraz z Samem stali się jęczącymi pipami.... Końcówka zakończyła się w dość niespodziewany sposób - starszy z Winchesterów wylądował wraz z aniołem w Czyśćcu, a młodszy pozostał sam.
     I tak minął około rok. Zgodnie z obietnicami Twórców, Dean wraca do naszego świata już w pierwszych minutach. Pierwszy odcinek ósmej serii otwiera bowiem scena, gdy w lesie, obok namiotu młodej, namiętnie obściskującej się parki, pojawia się zakrwawiony człowiek o błędnym, dzikim wzroku - rzecz jasna Dean. Po jakimś czasie udaje mu się dotrzeć do swego młodszego braciszka. Okazuje się, że ten wiódł spokojne, sielskie życie - wysłużona Impala, panna, dom + pies, czyli full-wypas. Już od pierwszych minut iskrzy między Braćmi, Dean ma pretensje do Sama o to, że ten go nie próbował nawet szukać. To jednak przestaje być istotne, gdyż okazuje się, iż prorok Kevin (ten z poprzedniego sezonu) jest od dawna w tarapatach, ścigany przez demony Crowleya. Tak zostaje wprowadzona główna oś fabuły na ten sezon (a przynajmniej na to się zapowiada). SPOILER Cóż mogę powiedzieć, na spotkaniu z Kevinem okazuje się, że da się zamknąć piekło...na zawsze! OMFG debilny pomysł scenarzystów, jak dla mnie osobiście żal równy Leviathanom.... nikomu nie przyszło do głowy że demony są elementem balansu między dobrem i złem i że ten balans trzyma świat w kupie....KONIEC SPOILERA
      Aktorsko, ciekawie zaprezentował się nowy nabytek obsady - Ty Olsson jako wampir Benny. Jest on współautorem ucieczki Deana z Czyśćca. Historię poczynań Winchestera w tym "strasznym" (o tym za chwilę) miejscu mamy poznawać jeszcze w kolejnych epizodach w formie retrospekcji. Benny okazuje się dość interesującą postacią, na pewno nie jest to jakiś bezmyślny wampir, raczej ktoś przebiegły, kalibru Crowleya, ale z tym jeszcze poczekamy do dalszych odcinków. Bracia raczej standardowo, strasznie jęczące łajzy się z nich porobiły :/ Mishy Collinsa nie uświadczyliśmy w odcinku praktycznie w ogóle, na razie ponoć Castiel "is no more" 0_o. Na dość krótko epizod uświetnił swą osobą Mark Sheppard jako aktualny król piekła.
      Technicznie, widać ciekawe rozgraniczenie między wspomnieniami Sama i Deana. Ujęcia z myśli tego pierwszego mają wręcz cukierkową barwę, są żywe i pełne różnych odcieni różnych kolorów. Natomiast urywki pamięci Deana są wyblakłe, pełne szarości, trochę jak w niektórych odcinkach "Kompanii Braci". W ten sposób podkreślono różnicę między przeżyciami obu Winchesterów. Dodatkowo, chciałbym tu wspomnieć o scenografii Czyśćca. Okazał się nią być... las. Tak po prostu. Las. Finał s7 zapowiadał tajemnicze, pełne grozy i stworów miejsce, a teraz raptem w 8. sezonie dostajemy zwykły las, po którym biega paru dzikusów :/ Trochę fail ze strony produkcji...
    Podsumowując, pierwszy odcinek sezonu ósmego nie nastraja jakoś hurraoptymistycznie, oglądam chyba już bardziej z przyzwyczajenia. Ze smutkiem zauważam jak bardzo ten serial oddalił się od dawnych klimatów, to już nie to samo. W dodatku z serii na serię coraz głupsze pomysły mają scenarzyści. Ostatecznie jednak, odcinek oceniłbym tak na 7,5/10 może trochę na wyrost, na zachętę, zobaczymy jak to będzie w przyszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz