piątek, 5 października 2012

Fringe s05e01 - "Transilience Thought Unifier Model-11"


     Wszystko co dobre, szybko się kończy ! :( Zgodnie z tą maksymą, nadchodzi kres prawdopodobnie najlepszego (a jeśli nie, to bankowo jednego z najlepszych) serialu s-f ! Fringe, bo o nim mowa, rozpoczął właśnie swą 13-odcinkową drogę ku serialowemu niebu. Telewizji FOX należą się w tym miejscu słowa uznania i podziękowania, bo oglądalność od dawna była co najwyżej średniawa, a jednak Fringe dostał ostatni - piąty już - sezon i szansę na godne pożegnanie się z wiernymi fanami (do których z dumą się zaliczam ;) ). Ta pożegnalna odsłona ma być niejako 13-częściowym filmem. Rzecz jasna nie należy się spodziewać stawiania zbyt wielu pytań, raczej trzeba oczekiwać już odpowiedzi. Zobaczmy zatem co przynosi nam odcinek pierwszy.
        W sezonie czwartym 19. epizod wprowadził widzów w świat roku 2036, kiedy to minęło 21 lat od inwazji obserwatorów. Mieliśmy okazję obserwować poczynania córki Bishopów (Olivii i Petera) - Etty. Udało jej się odnaleźć członków zespołu Fringe "zamrożonych" (brakuje lepszego słowa) w bursztynie. I sezon piąty - jak się należało spodziewać po świetnej, jak zwykle, kampanii promocyjnej złożonej z klimatycznych teaserów (HEED---OBEY---SERVE  ;D ) - właśnie toczy się w roku 2036. W epizodzie członkowie zespołu Fringe starają się odnaleźć Olivie. Znają jej ostatnie położenie i będą chcieli za wszelką cenę ja odszukać. Przy okazji, mamy szansę podejrzeć jak wygląda przyszłość. Świetnie udało się moim zdaniem wychwycić klimat. Niektóre miejsca a'la "Łowca Androidów" wręcz, bardzo cyberpunkowo. Okazuje się m.in. że Walter ma ukryty w umyśle sposób na pokonanie Obserwatorów. To September włożył do mózgu Bishopa plan, ale "pomieszał" myśli. Do ich ułożenia jest potrzebne urządzenie o nazwie od której się wzięła nazwa odcinka. Najciekawszym chyba jednak fragmentem, pod względem aktorskim, jest przesłuchanie Waltera przez Kpt Windmarka - najwyraźniej jednego z przywódców Obserwatorów. John Noble gra tu, jak często mu się zdarza, na poziomie oskarowym wręcz! Świetnie oddaje emocje postaci, strach, determinację i wszelkie inne odczucia jakie powinny zaistnieć w takiej scenie. Odcinek zamyka lekki cliffhanger, choć już nie tak mocny jak w poprzednich sezonach. Tego jednak należy się teraz spodziewać, nie może już być wielkich zaskoczeń, tym bardziej gdy mitologia serialu zaczyna się już układać w całość. Epizod moim zdaniem jest bardzo dobry na początek, dobrze wprowadza w sezon, jednocześnie należy pamiętać, że właściwym pilotem 5. sezonu był s04e19 :) Piękna scena końcowa, taka klamra spinająca cały odcinek, myślę że zapadnie każdemu w pamięć.


      Jak wspomniałem, aktorsko wypadł najlepiej John Noble. Pozytywnie też bym ocenił Michaela Kopsa (Kpt. Windmark), bo on w tej samej, wyżej już omawianej, scenie również pokazał że jego postać nie należy wcale do tych mniej interesujących. Trochę zawiodła mnie Anna Torv, jakoś chyba nie miała okazji, żeby się wykazać - wszystko póki co przed nami. Ale spotkanie po latach matki i córki jakoś nie wyszło mega epicko, czegoś w nim zabrakło jak dla mnie.
     Technicznie bardzo podobały mi się scenografie. Udało się Twórcom realistycznie przedstawić przyszłość. Nie bali się też CGI i pokazania swojej wizji panoramy przyszłego Nowego Jorku. Jedynie w jednej scenie miałem zastrzeżenia, ewidentnie było widać w trakcie rozmowy Olivii z Peterem, że aktorzy są kręceni na tle green boxa, byli oświetleni zbyt zimnym, zbyt intensywnym światłem od góry, strasznie sztucznie to wyszło. Dodatkowo, odnosiłem dziwne wrażenie, że ich osoby miały na twarz nałożony jakiś dziwny filtr wygładzający, nie bardzo rozumiem w czym rzecz i po co takie coś. Ciekawie wyszły efekty postarzania postaci, myślę że jeszcze więcej dopiero przed nami, gdy pojawi się Broyles czy Nina. Muzycznie muszę pochwalić za dobór piosenki na koniec odcinka, chodzi mi po głowie od tamtej pory. Cóż, pomyśleć można by że serial z uciętym budżetem może prezentować się gorzej i odbije się to na jakości. Nic z tych rzeczy. Po raz już n-ty Twórcy udowodnili, że wiedzą jak należy dysponować pieniędzmi na produkcję i wiedzą jak się robi genialny serial.
Podsumowując, wrócił stary, dobry Fringe. Szkoda że to już ostatni raz ;(  Ocena 8,5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz