niedziela, 7 października 2012

Revolution s01e03 - "No quarter"


     Revolution jak na razie nie przedstawia sobą  jak dotąd rewelacji. Jest dość nudnawo, z małą ilością scen akcji, z mało interesującą 'mitologią', z raczej kiepskim i sztywniackim aktorstwem i jeszcze paroma innymi wadami. Trzeci odcinek, jak się okazuje, ukierunkował serial w nawet dość ciekawym kierunku. Na pewno to najlepszy, jak dotąd, odcinek. Z największą ilością scen akcji, w końcu coś się dzieje, no i do obsady dołącza genialny Mark Pellegrino.
     Fabuła epizodu podąża śladami Charlie, Nory i Milesa. Trafiają oni do kryjówki Rebeliantów. Ci przedstawiają sobą obraz nędzy i rozpaczy - zdziesiątkowani, wielu rannych, z małą ilością leków, żywności, a przede wszystkim amunicji. W tym czasie Aaron i Maggie trafiają do domu tajemniczej kobiety, która w poprzednich odcinkach użyła komputera na strychu (za pomocą tajemniczego magicznego power-pendrive'a :P ). Budynek jest zdewastowany, ani śladu mieszkanki. Podróżnicy decydują się zostać na noc i przeszukują chatę. W tym czasie wracamy do głównego dania tego odcinka: akcji w 'bazie' rebelii. Otóż, zostają oni otoczeni przez milicję pod dowództwem Jeremy'ego (w tej roli obłędny jak zawsze Mark Pellegrino). Co z tego wyniknie, nie zdradzę ;) Ale zaskoczyło mnie to. Dowiadujemy się trochę więcej o przeszłości Milesa z flashbacków. Te były dobrze zrobione, zapowiada się przynajmniej jeden ciekawy wątek w tym serialu (nareszcie!).
     Aktorsko, wiadomo że Pellegrino "ukradł show". Gra tu w sumie podobnie jak w Supernaturalu (pod względem mimiki), rolę takiego nadzwyczaj pewnego siebie dowódcy, który bez skrupułów posyła podwładnych na śmierć. Billy Burke jako wujek Miles też miał parę dobrych scen i ważnych fabularnie. Pannie Tracy Spiridakos (tzn. Charlie) może już podziękujemy... bo z odcinka na odcinek wkurza coraz bardziej :/ Niestety aktorki w tym serialu wszystkie są kiepskie i nawet wyglądem nie nadrabiają, po prostu totalna beznadzieja :/ 
     Technicznie w sumie nie ma co oceniać, stąd od razu przejdę do konkluzji. Odcinek na pewno pokazał światełko w tunelu, dobry wątek został nakreślony. Jedna jaskółka wiosny jednak nie czyni i kolejne epizody musiałyby być jeszcze lepsze, żebym przekonał się do Revolution. Brakuje ewidentnie dobrych aktorów, bo Mark Pellegrino (grający w sumie 2. planową postać, a może nawet i 3. planową, zależy jak to się potoczy) czy Billy Burke to mało... Ocena 7,5/10, tak może lekko na zachętę podciągnięta, ale liczę że seria się poprawi z czasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz