sobota, 13 października 2012

Fringe s05e02 - "In Absentia"


    Po dość mocnym początku 5. sezonu znów z zainteresowaniem wróciłem do śledzenia kolejnych przygód Waltera i spółki, co tym razem się wydarzyło?
    Drugi odcinek ostatniej serii Fringe'a przynosi trochę spokojniejszą część fabuły. Było mówione, że sezon piąty to tak na prawdę 13-odcinkowy film, no i rzeczywiście na to wygląda. Mamy znów na początku retrospekcję z 2015 roku. Teraz jednak możemy zobaczyć troszkę późniejszy fragment, najprawdopodobniej już po zaginięciu małej Etty. Przenosimy się do przyszłości. Walter z pomocą tytułowego urządzenia z 1. odcinka próbuje wyciągnąć ze swego umysłu jak najwięcej danych, ale średnio mu to idzie :/ Olivia wpada na pomysł, że być może naukowiec udokumentował gdzieś swą wiedzę, bo zawsze tak robił. No i cała "drużyna" postanawia udać się do laboratorium na Harvardzie. Problem polega na tym, iż sam budynek stoi wprawdzie opuszczony, ale na terenie bazy obserwatorów. Pierwszym z problemów było samo wejście do środka. Na miejscu okazało się też że większość pomieszczenia została w zabursztynowana. Aby wydobyć przedmioty z bursztynu potrzebowali jeszcze prądu. Właściwie spora część epizodu to przygotowanie wyprawy po to, żeby podpiąć energię elektryczną do budynku... A co z kolei było tak ważnego w bursztynie? Tego nie zdradzał nie będę w niniejszej recenzji ;) Ale powiem tylko, że prawdopodobnie Twórcy od razu określili przed nami sposób w jaki będą "ciągnąć" fabułę w kolejnych odcinkach. Czy zaiste tak się stanie? Zobaczymy...


     Aktorsko, ten odcinek należał na równi do Georginy Haig oraz Anny Torv. Panie nieźle pokazały chemię i pierwsze starcia na linii matka-córka. Inną sprawą jest, że miejscami bywało to lekko sztuczne, ale ogółem ciekawie zaprezentowane. Widać też po tym odcinku ewidentnie że sezon piąty to głównie sezon oparty na samych charakterach i ich interakcji. Nie sposób nie wspomnieć o Ericu Lange, który gra drugoplanową rolę Lojalisty przesłuchiwanego przez Ettę i Olivkę. W sumie to jego postać była niejako "bazą" na której pokazano relacje rodzinne Bishopów.
Technicznie, fajnie pokazano laboratoria obserwatorów, a także całe laboratorium w bursztynie.
     Podsumowując, odcinek nie był zły, ale czegoś mi w nim zabrakło, miałem wrażenie że był wręcz "przegadany". Bo tak w sumie w rzeczywistości chyba było - poza scenami w laboratorium obs'ów oraz przesłuchiwaniem lojalisty nie uświadczyliśmy żadnych bardziej mocnych scen, samo gadanie. Końcówka znów bez cliffhangera ale w ważny sposób prezentująca kolejny krok, jaki będzie musiała podjąć ekipa Fringe. Ocena 7,5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz