czwartek, 4 października 2012

Person of Interest s02e01 - "The Contingency"

Mamy okazję obserwować świat oczami Maszyny

      Person of Interest można śmiało uważać za jeden z lepszych debiutów w ostatnich latach! Błyskotliwy serial o byłym agencie CIA oraz jego partnerze - twórcy maszyny, która "przewiduje" czyjąś śmierć. Niby procedural, a jednak większość wątków przeplata się, rozbudowuje, rozgałęzia itd. W poprzedniej serii wszystko zmierzało do wielkiego finału, w którym to poznaliśmy Root - informatyczkę o niezwykłych umiejętnościach. Na domiar złego porwała ona Fincha!
       Fabuła pierwszego odcinka drugiego sezonu startuje w tym samym miejscu, w którym zakończył się poprzedni. Reese postanowił mówić do Maszyny poprzez kamerę. Po chwili dzwoni telefon w pobliskiej budce. W ten sposób dowiadujemy się (już w aktualnym odcinku), iż stworzona przez Harolda Fincha Maszyna podaje numery ubezpieczeń telefonicznie, za pomocą systemu szyfrów. Nie wgłębiając się dalej w scenariusz, pierwszy epizod nowego sezonu sporo nam mówi o początkach pracy ze sztuczną inteligencją będącą centrum systemu wykrywania. Retrospekcje (jak zwykle najmocniejsza część odcinka!) ukazują pierwsze testy, jakie Finch przeprowadzał. Nie będę spoilerował, bo to trzeba zobaczyć. Dostajemy potwierdzenie czegoś, czego pewnie i tak większość się domyślała - Maszyna jest oparta na AI, sama z siebie potrafi myśleć i podejmować działania na bazie tego co widzi, nie jest tylko "suchym" zbiorem skryptów. Osobiście obstawiam już od dawna, że jej rdzeniem okaże się mózg człowieka...poczekamy, zobaczymy ;) Jeśli chodzi o samą historię poprowadzoną w epizodzie, to jak zwykle jest ona błyskotliwa, z dobrym tempem. Fajnie jest widzieć przekomarzania Reesa z Lionelem czy Carter. Pozytywnie jestem zaskoczony wprowadzeniem postaci samej Root. Jej motywy wcale nie wydają się tak oczywiste (modliłem się żeby tylko nie zrobili banału w stylu "chcę zniszczyć Maszynę"), a nawet mnie zaskoczyły!
      Aktorsko jak zwykle fajnie. Myślę, że najwięcej do pokazania miał Jim Caviezel - jego bohater stracił w końcu przyjaciela. Pochwaliłbym też debiutantkę obsady, Amy Acker która gra Root. Reese dostaje też nowego partnera, można powiedzieć iż jest on Holendrem, więcej nie powiem ;P
     Co do technicznych aspektów, warto było zwrócić uwagę na wszelkie efekty "nakładek" jakie nałożono w post-produkcji. Genialnie wprowadzają klimat w serialu, gdy możemy widzieć świat "oczami" Maszyny. PoI przypomina wykonaniem Fringe'a. Może nie jest wymagana taka ilość f/x jak w przypadku najlepszego serialu w historii (....no co.... wiadomo, że Fringe jest najlepszym serialem EVAH !!!! :P  ) to jednak fajnie, ze Twórcy nie tną budżetu i jak coś trzeba zrobić, to jest to robione dobrze.
     Podsumowując, PoI nadal warto oglądać !! Serial już się "zadomowił" i stanowi bardzo ciekawą propozycję w ramówce CBS, w tym sezonie chyba drugi po Fringe tak dobry serial. Ocena 9/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz