niedziela, 21 października 2012

Revolution s01e05 - "Soul Train"

 
    Z każdym odcinkiem nowego serialu Kripke i Abramsa pojawia się coraz więcej "akcji". To nieźle wróży na przyszłość. Relacje między bohaterami komplikują się, co też jest pozytywem. Inna sprawa, że poziom aktorski do rewelacyjnych nie należy. Właściwie wymieniłbym może trójkę aktorów, którzy na prawdę ciągną ten wózek, ale o tym w stosownym dziale recenzji. W każdym razie piąty epizod przynosi jak dotąd najbardziej wartką i ciekawą fabułę, jednocześnie jednak troszkę za mało jest "mitologii".
   Fabuła, zgodnie z tytułem zresztą, toczy się wokół pociągu. Skoro zabrakło prądu, jakoś trzeba sobie radzić. Milicja Monroe ma w swej dyspozycji parową lokomotywę z wagonami. Ma ona wystartować z pewnej mało znaczącej wioski do Filadelfii - głównej stolicy Republiki Monroe. Koleją ma być przewieziony m.in. Danny. Miles, Charlie i spółka postanawiają, że podejmą próbę odbicia chłopaka z rąk porywaczy. Jak to przeważnie bywa, sprawy się komplikują i końcówka odcinka to wyścig z czasem w jadącej już lokomotywie. W tzw. międzyczasie możemy obserwować kolejny rozdział z relacji Kpt. Neville'a z Dannym. Między tą dwójką aktorów jest dobra chemia i sceny z nimi są jednymi z ciekawszych. Generalnie odcinek chyba najlepszy pod względem akcji w tym sezonie. Pojawiło się też pewne zaskoczenie w końcówce, aczkolwiek dające się przewidzieć. W epizodzie mamy flashbacki koncentrujące się na życiu Toma Neville w dniu 'blackoutu'. Koniec odcinka w zasadzie stawia bohaterów w punkcie wyjścia. Trzeba podjąć mozolną wędrówkę do celu, jakim w domyśle jest Filadelfia.
    Aktorsko, mamy coraz więcej Giancarlo Esposito (Tom Neville). Nie znałem tego pana wcześniej i przyznam, że żałuję, bo zdecydowanie jego kapitan milicji to postać z krwi i kości. Wydaje się oschły i surowy, ale też możemy go poznać jako całkiem rodzinnego człowieka. Billy Burke jako Miles jakoś "zatrzymał się w rozwoju" - jego charakter jest wciąż taki sam, w dodatku daje sobą pomiatać wkurzającej bratanicy - Charlie. Z każdym epizodem coraz więcej pojawia nam się znana z LOSTów Elizabeth Mitchell. Wiedziałem już w pilocie, że takiej aktorki nie daliby do odegrania 5-cio minutowej roli. Jej związek z Sebastianem Monroe jest co najmniej dwuznaczny. Daje też trochę mitologii, choć jak na mój gust to mało :/ (i w sumie nic odkrywczego). Niespodzianką jest pojawienie się kolejnego aktora z "Zagubionych" - Jeff Fahey, słynny Frank Lapidus ;) Mam nadzieję, że zostanie na dłużej, bo to ciekawa postać...


    Technologicznie, fajnie udało się zrobić sceny w pociągu, a wcześniej w wiosce. Praca kamery dobrze oddaje tempo akcji, ale też uwypukla każdego z bohaterów z osobna.
Podsumowując, Revolution troszkę się rozkręca. Nie jest to rewelacja, powiedzmy że sumarycznie poziom lekko wyżej niż 'Alcatraz' (może nie z założeń fabularnych, ale jakoś aktorsko generalnie wypada lekko lepiej). Oceniłbym odcinek na solidne 8,5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz