środa, 14 listopada 2012

Fringe s05e06 - "Through The Looking Glass And What Walter Found There"

 
      Poprzednie dwa odcinki Fringe były na prawdę bardzo dobre. Pomimo, iż obecny sezon ma inny feeling niż poprzednie - odnoszę wrażenie, że Twórcy bardziej skupiają się na doprowadzeniu historii do końca i wyjaśnieniu podstawowych pytań niż na wyjaśnianiu wszystkich drobnych 'kruczków' jakie przez lata narosły i procentowałyby gdyby serial toczył się normalnym stabilnym torem. W każdym razie, w mojej opinii Fringe ma nadal wiele do zaoferowania. Dobitnie pokazuje to aktualny epizod.
     Fabuła zaczyna się od tego, że Walter znika gdzieś z laboratorium. Olivia i Peter nigdzie nie są w stanie go znaleźć. Stary Bishop wyciągnął bowiem w nocy jedną z kaset z bursztynu. W niej był podany adres mieszkania, w którym jest schowany "kluczowy element" planu zniszczenia obserwatorów. Najlepsze jednak w tym wszystkim jest to, że ten element schowany jest w "kieszeni" pomiędzy światami. Walter wraz ze swym tajemniczym pomocnikiem - Donaldem - stworzyli kieszeń międzywymiarową, rządzącą się swoimi własnymi prawami fizyki. Mogli być pewni, że obserwatorzy nie będą w stanie wykryć tego rodzaju schowka. Zatem, w najnowszym odcinku możemy śledzić losy Waltera w tym dziwnym uniwersum. Dodatkowo, sprawy się komplikują gdy dotrze tam Peter wraz z Olivią i Astrid. Odcinek stawia parę nowych pytań, m.in. o personę tajemniczego Donalda, czy też nawiązuje do sezonu 1, do tajemniczych glifów, które możemy w każdym epizodzie oglądać. Sporo jest właśnie różnych smaczków, ogólnie epizod dobrze rokuje, zwłaszcza końcówką. Można żywić nadzieję, że pomimo stawiania wciąż nowych pytań, uzyskamy odpowiedzi na te kluczowe dla całego serialu. Ja wierzę, że tak będzie!
     Technicznie tym razem warto wspomnieć o świetnej scenografii tego świata "za lustrem". Dziwne korytarze, sufity będące podłogą, tajemnicze drzwi. Wszystko przypomina bajkę o Alicji w Krainie Czarów (epizod w dużej mierze się inspirował tą opowieścią). Nie da się ukryć też w jakimś stopniu inspiracją Matrixem, korytarze, podobni do siebie obserwatorzy i 'wybraniec' w postaci Petera. Myślę, że to jeden z tych odcinków serialu, które zapadną w pamięć na dłużej. In plus zaliczę kolejne odważne sceny pokazujące rzeczywiście rok 2036, hologramy itp. Twórcy potrafią tworzyć właściwy klimat. Dziwne, że blockbuster kinowy "Looper", z nieporównanie większym budżetem, tego nie potrafił...
     Podsumowując, kolejny b. dobry Fringe. Szkoda, że serial się już kończy, bo niestety więcej s-f tego poziomu w dzisiejszych czasach póki co nie uświadczysz :(  , oceniam na 9,5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz