poniedziałek, 5 listopada 2012

Looper


Na początek chcę zaznaczyć, że będą SPOILERY !!! ;)

      A zatem, na "Loopera" czekałem od dawna. Z różnych względów... Jednym z nich na pewno był udział dwóch świetnych aktorów jakimi są Bruce Willis oraz Joseph Gordon-Levitt. Poza tym świetne noty, jakie zebrał ten film tym bardziej podnosiły moje oczekiwania. W kilku różnych opiniach czytałem, że to wręcz najlepszy film sci-fi od 10 czy nawet 20 lat !! 0_o Czytałem że rewolucja, że stworzono w zasadzie całe nowe uniwersum..... Średnie ocen z imdb, metacritic czy rottentomatoes nastrajały wręcz hurra-optymistycznie. Niestety - zawiodłem się :(
     Fabuła filmu opowiada o looperach. Są to zabójcy działający w latach 40tych XXI wieku, 30 lat później wynaleziono wehikuł czasu, ale stał się on z miejsca zabroniony. Mafie lat 70tych wykorzystują go jednak nielegalnie do wysyłania w przeszłość wszelkich osób, których chcą się pozbyć. Na miejscu te osoby są natychmiast zabijane przez tytułowych looperów. Ci mają z tego sztabki srebra lub złota. Główny bohater - Joe - trudni się właśnie tym fachem. Na początku poznajemy jak to wygląda: o określonej porze dnia podjeżdża, zabija, zgarnia sztabki przyklejone do pleców denata, pozbywa się ciała, a sztabki wymienia w swoistej "bazie" na kasę. W tym mniej więcej punkcie dowiadujemy się najważniejszej rzeczy. Skąd wzięła się nazwa "loopers" ? Przychodzi czas gdy dany jegomość rozwali przybysza z przyszłości, a na jego plecach będzie niezwykle spora ilość sztabek. Mówi się że facet zamknął pętlę. To znaczy - zlikwidował samego siebie. Od tej pory kończy zawód loopera i ma 30 lat spokoju... Fabuła samego filmu rozpędza się od momentu, gdy na polu przed Joe (nazwijmy go JGL od inicjałów aktora) ląduje ... on sam w starszej wersji (BW od inicjałów aktora, tak będzie łatwiej). BW obezwładnia młodszego siebie i ucieka. JGL ma problem, duży problem! Ścigają go jego mocodawcy (m.in. przybyły z przyszłości szef looperów - ojcował młodemu Joe; to Abe którego zagrał Jeff Daniels), on sam musi ścigać starszego siebie. BW ścigają za to wszyscy bez wyjątku. W tym momencie poznajemy w telegraficznym 2-minutowym skrócie jak wyglądało życie z perspektywy starego Joe, czyli BW. Zamknął swoją pętlę, zgarnął kasę, wyjechał do Chin, poznał uroczą Chinkę, aż złapała go żydowska mafia (bez kitu !!! kolesie na czarno w kapeluszach żydowskich, tylko pejsów brakowało !! :D ), żonę zabili i chcieli wysłać staruszka w przeszłość. Temu udało się wyswobodzić i sam siebie wysłał specjalnie. Resztę historii znamy, uciekł... Po co to wszystko?? Ano po to, że w przyszłości pojawił się niejaki 'Rainmaker' - koleś co za punkt honoru postawił sobie eliminację looperów, stąd tyle zamkniętych pętli ostatnio. W ramach ucieczki przed wszystkimi, BW zamierza zlikwidować potencjalną trójkę dzieci (posiada dane urodzenia), bo któreś z nich to Rainmaker. Następuje fajna scena gdy stary Joe spotyka młodego, w ich (jego?) ulubionej knajpie. To w sumie jeden z mocniejszych punktów tego dziwnego filmu. Szkoda, że dialog jest dość krótki i jako jedyny taki występuje w zasadzie, więcej interakcji tego rodzaju już nie uświadczyliśmy. JGL dostaje dane jednego z dzieciaków. Uciekając przed swoimi byłymi kumplami, trafia na farmę. Tam mieszka samotna matka - Sara (w jej roli Emily Blunt) z synkiem 7-letnim Cidem.


      W tym momencie, jak dla mnie, kończy się ciekawsza część filmu, czyli jakoś w 40% trwania. Potem jest już smętne pierdzenie niestety. Cały czas oglądamy JGL na farmie. Ten rzecz jasna zdobywa zaufanie matki, poznaje smutną historię jej i jej synka. Tu jeden ze zgrzytów. Po jakichś 2 dniach znajomości Sara ot tak zaczyna się wieczorkiem w łóżku macać po udach, wiadomo co zaraz będzie (fap fap fap....w końcu chusteczki koło łóżka są nie bez powodu :P ) ale postanawia - za pomocą zabawki do komunikacji na odległość - wezwać do siebie JGL. Gdy ten wchodzi, bezceremonialnie rzuca się na niego i się z nim pieprzy. Scena niemal tak kretyńska jak prysznic w "Skyfallu" (niemal! NIEMAL !! ale nie aż tak !! :P pozdro Coeniasty! ;D ) Ja rozumiem, że zapuszczona i wygłodzona, ale no bez przegięcia, że rzuca się z jęzorem na kolesia-przybłędę którego zna od 2 dni. W każdym razie - jej dzieciak bardzo fajny, miły i inteligentny nad wyraz (elektronikę lepiej ode mnie ogarnia xD ). Z biegiem fabuły okazuje się, że Cid jest potężnym telekinetykiem (w 2044 roku 10% ludzkości potrafi przesuwać przedmioty umysłem), czemu dowód daje w scenie gdy praktycznie wysadził wnętrze domu, rozsmarowując na ścianie zbira nasłanego przez Abe'a na młodego Joe. To kolejny zgrzyt. Co ja kurwa oglądam ? X-men origins: Magneto ??? Nie!! To po kiego grzyba ten wątek ? Nie wiem. Mniej więcej w tym samym czasie BW ucieka cały czas. Oglądamy jakieś urywki jak się przedziera przez miasto, ale w sumie niewiele widać.Podejmuje próbę zabicia pozostałej dwójki dzieciaków i zostaje przy tym złapany. Tu kolejny zgrzyt. Uwalnia się w stylu jak z "Expendables" - normalnie rozwala sobie dwóch typów, nie przeszkadza że w korytarzu obok jest ich dalszych 32, zdąża spokojnie do magazynu z bronią po czym z palcem trzymającym spust i pieśnią na ustach wychodzi sobie ot tak w miasto! Wyrezał przy tym m.in. Abe'a. Tu wielka szkoda, bo była postać młodego popychadła grupy - Kid Blue i aż prosiło się, żeby się okazało, że to w przyszłości będzie Abe ale nic z tego, Twórcy scenariusza byli za głupi na taki smaczek.


     W sumie w tym punkcie filmu tak niewiele się dzieje, że przejdę do finału. BW dociera bowiem na farmę i próbuje rozwalić chłopca. JGL podejmuje decyzję żeby ratować Cida przed mroczną przyszłością jako Rainmakera i zabija sam siebie, czym powoduje zniknięcie BW i ratunek dla dziecka. Generalnie fabuła jest niezła jeśli chodzi o sam pomysł z looperami. Ale wykonanie jest fatalne!! Od połowy filmu nie dzieje się już praktycznie nic! Odnosi się wrażenie, że gdzieś tam, obok, dzieje się dużo ciekawsza historia, a my dostajemy z niej skrawki, te gorsze w dodatku. Z podróżami w czasie trzeba uważać, co widać po tym filmie. Jest nielogicznie, bo cokolwiek się dzieje w 2044 r powinno wpływać na przyszłość. I niby wpływa, niby się tam miesza w głowie BW, ale słabo to wychodzi. Nie ma pętli czasowych, a jak są to dosłownie zasady tych pętli takie jak wygodnie w danym momencie twórcom. Wątek telekinezy przesadzony i niepotrzebny do klimatów filmu. Do tego różne babole typu sztabki raz są srebrne raz złote, a JGL przehandlował je chyba z 5 razy w trakcie całej historii. Ogółem jednak mówię, sam pomysł był spoko, parę scen fajnych, wprowadzenie bardzo dobre, niestety od połowy dupa więc już za fabułę wysokiej oceny dać nie mogę.
     Aktorstwo za to było wysokiej klasy. Zwłaszcza Joseph Gordon Levitt zagrał obłędnie. Przyjął mimikę Bruce'a Willisa, dosłownie stał się nim, tylko młodszym. Bruce na swoim dobrym poziomie, choć trochę pizdę z niego zrobili, miękką faję. Zwłaszcza jak beczał pod mostem że dziecko zabić musiał, a przecież niby taki twardy looper z niego, WTF ?! Chłopiec w roli Cida - Pierce Gagnon - szacun!! Super zagrał tego dzieciaka, na prawdę zapadł w pamięć, zwłaszcza że to tak na prawdę dziecko jeszcze a nie świadomy aktor. Tym bardziej brawa za tak dobrą rolę! Emily Blunt też miała co pokazać (i nie tylko zgrabne i opalone, gładkie uda mam na myśli ;D ). Fajny był występ Jeffa Danielsa, szkoda że tak mało jego postaci mieliśmy...


     Technicznie dobry film, ale uczepiłbym się kilku rzeczy. Po pierwsze, skoro robimy film w przyszłości i to takiej stosunkowo dalszej, to 2044 r powinien wyglądać jak 2044 r !!! a nie jak lata 80 XX wieku 0_o Widać tu było ucieczkę przed kosztami produkcji, skoro jakieś 65% filmu toczy się na farmie i polu trzciny :P (Już taki Fringe o wiele lepiej pokazuje przyszłość - 2036 rok) Twórcy sami sobie dali ogromną szansę na pokazanie przyszłości i jej rozwoju przez 30 lat. Przedstawiając życie starszego Joe pokazywali Josepha Gordona-Levitta coraz bardziej podobnego do Bruce'a Willisa. (super charakteryzacja!) Równocześnie były ciekawe tła, ciekawe miejsca. W sumie zmarnowane sceny, bo po trailerach to właśnie na to liczyłem, na przeistoczenie się JGL w BW, niestety nie dane mi było się tym nacieszyć długo. Dodam, że obraz był ciemny w filmie, mocno podkręcone kontrasty. Mam jednak wrażenie, że mógł być problem projektora lub samej taśmy. W jednej ze scen był przeskok jasności!!! dosłownie ewidentny skok jasności, niby młody Joe się budził ze snu na jawie, więc może to specjalny zabieg, ale to wyglądało na taką jasność taśmy całej a nie światło słońca czy coś w tym stylu :/ Na obronę pochwalę montaż i dobór udźwiękowienia w paru momentach. Poza tym praca kamery była ciekawa, zwłaszcza w scenach gdy oglądaliśmy na ekranie razem obu Joe.
     Podsumowując, na pewno Looper nie jest filmem s-f dekady!! Taka Incepcja zmiata go z powierzchni ziemi! Nie rozumiem hurra-optymizmu i aż tak wysokich not. Pomysł był b. dobry, ale parę rzeczy nie wypaliło: nieskładna i nudna fabuła, pełna dziur. Ucieczka od scenografii i CGI pokazujących przyszłość, brak "czucia" uniwersum. Nie można za to narzekać na aktorstwo, które jest na bardzo wysokim poziomie. Sumarycznie, dałbym ocenę 7/10 - warto zobaczyć aczkolwiek nie jest to obowiązkowe ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz