niedziela, 11 listopada 2012

Supernatural s08e06 - "Southern Comfort"



      Po ostatnim odcinku, który (w teorii) miał posunąć główną fabułę do przodu - poznaliśmy wtedy losy Deana i Benny'ego w czyśćcu, było też trochę Castiela - przychodzi czas znów na 1-odcinkowiec. Ale całkiem przyzwoity, bo wraca Garth :)
     Scenariusz epizodu opisuje przygodę braci Winchester, którzy jadą badać sprawę tajemniczego morderstwa. W spokojnym wieloletnim małżeństwie, nagle żona wraca z zakupów i zabija męża. Następnie, już w szpitalu, twierdzi że nic z tego nie pamięta... Ponieważ prorok Kevin zapadł się pod ziemię, to trzeba coś robić i tak w miasteczku pojawiają się Dean z Samem. Ale na miejscu staje się jasne, że ktoś ich uprzedził, jakiś inny łowca. W ubraniu szeryfa z teksasu ich oczom ukazuje się dawno nie widziany Garth. Posiada on część pamiątek po Bobbym i niejako przejął jego schedę... Wraz z Winchesterami we trójkę rozwiązują zagadkę. Prawdopodobnie chodzi o ducha zemsty, gdyż osoba opętana zawsze zabija kogoś, do kogo żywi w głębi jakąś urazę. Konstrukcja typowa dla supernaturalowych procedurali, całkiem świeży odcinek muszę przyznać. No i powrót znajomego z poprzednich sezonów przynosi nieco dobrego klimatu. In minus zaliczę wątek relacji między braćmi, gdyż coraz bardziej się od siebie oddalają. Poróżnił ich wampir Benny, którego Sam najchętniej widziałby martwego, a Dean chce go bronić, bo uważa za swego przyjaciela. Szczerze, bracia są w moim mniemaniu takimi dwiema jęczącymi ciotami od ponad 2 sezonów już i niestety nie wpływa to korzystnie na fabułę, jest na dłuższą metę nudne i niepotrzebnie zagęszczana jest atmosfera. Supernatural zawsze ceniłem sobie za lekkość i odkąd Dean i Sam mają do siebie jakieś urazy to zrobiło się smętnie. In plus na pewno trzeba podać fakt retrospekcji o tym jak to młodszy Winchester zapoznał Amelię.
    Podsumowując, odcinek niezły, trochę jest tego klimatu z dawnych sezonów, Garth wprowadza nieco powietrza, ale to tak jednorazowo tylko... Ocenię więc na 7,5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz