wtorek, 7 lutego 2012

Life is a joke.

      Taki dzień jak wczoraj zdarza się raz na rok może.... Wstając nie sądziłem, że będę kładł się spać w takim nastroju, nie ma co - fajnie :P ("Bunkrów nie ma ale też jest zajebiście") Przy okazji w trakcie dnia dowiedziałem się, że moje (i szkoda że nie tylko moje) życie jest ostro posrane i wszystko się w którymś momencie musi popierdolić... W takich chwilach "Watchmen" i nic więcej....

Obiecuję dziś nadrobić zaległość w blogu, bo obejrzałem Californication i muszę przyznać, że pomimo tego co mówiłem pewnej osobie - sezon 5 zaczyna się rozkręcać ;) mam coraz bardziej pozytywną opinię na jego temat. AVE! \m/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz