czwartek, 23 lutego 2012

Star Trek II: The Wrath of Khan

Plakat reklamujący Star Treka II
    
     Niniejszą reckę należałoby zacząć chyba od tego, iż nigdy Star Trek mnie specjalnie nie wciągnął. Kiedy byłem dzieckiem, to w polskiej TV leciały jakieś Star Treki, które nawet czasem oglądałem, ale jakoś nic szczególnego mi w pamięć nie zapadło z nich (oprócz postaci). Te seriale to, jak się później dowiedziałem, The Next Generation i Deep Space Nine. Postaci z obu zmieszały mi się w pamięci, a jakimś dziwnym trafem w ogóle nie kojarzyłem ekipy klasycznego The Original Series 0_o Także po latach kapitan Kirk miał dla mnie twarz Pickarda :D, a Spock mylił mi się z Worfem XD I tak, po wielu latach kumpel (za co jestem mu wdzięczny - Dzięki ci panie inż. Tomasz !! :D) namówił mnie w 2009 roku, żeby pójść na nowego Star Treka w reżyserii JJ Abramsa. Nie ukrywam, że przede wszystkim podziałały tu na mnie nazwiska reżysera, a także Leonarda Nimoy'a (obu znam z mojego ulubionego Fringe) i Zachary'ego Quinto (którego już wtedy zdążyłem poznać w Herosach). Trailery wyglądały zachęcająco, dodatkowo zmotywował mnie fakt, że film jest 'restartem' w związku z czym jako nieobeznana osoba, miałem szansę na poznanie bohaterów ST. Film okazał się świetny na tyle, że nawet zakupiłem go do mojej małej kolekcji na Blu-Rayu (a raczej zakupił mi go Święty Mikołaj XD ). Zdecydowanie zostałem przekonany do uniwersum, aczkolwiek nie wiem czy będzie mi się chciało oglądać seriale (no, może w jakieś deszczowe wakacje ;) ), a "kinówek" jest zdecydowanie mniej ;)
    Wracając do tematu recenzji - mając już niejakie wstępne pojęcie o uniwersum ST postanowiłem sobie obejrzeć jeden z najbardziej znanych kinowych filmów z klasyczną obsadą - The Wrath of Khan z 1982 roku. Fabuła tego filmu (podobnie jak innych kinówek z obsadą TOS) rozpoczyna się w momencie gdy James T Kirk jest już admirałem, z czym wiążą się obowiązki zdecydowanie nudne i odległe od eksploracji kosmosu. W tym samym czasie Spock ćwiczy świeżą załogę Enterprise. Oglądamy słynny test Kobayashi Maru, do którego tym razem przystępuje młoda porucznik Saavik (w tej roli ówcześnie chyba nieznana Kirstie Alley ! ), oczywiście nie udaje jej się go zdać. Wszystkiemu przygląda się jej mentor - Spock, a także z zewnątrz Admirał Kirk. Okazuje się, że tego dnia są jego urodziny, w związku z czym otrzymujemy kilka scen z dość głębokimi rozważaniami na temat przemijania, wieku itp. Mianowicie, starego drucha odwiedza (z alkoholem w ręku rzecz jasna ! ) dr McCoy. Namawia zgorzkniałego James'a, żeby powrócił do dowodzenia statkiem Enterprise. W tym samym czasie załoga statku USS Reliant (wśród nich Chekov ze starej ekipy Kirka) eksploruje planetę Ceti Alpha VI w ramach misji powiązanej z projektem naukowym 'Genesis'. Na powierzchni globu dokonują szokującego odkrycia i od tamtego momentu fabuła nabierze tempa. Nie zamierzam dalej opisywać jej szczegółowo - powiem tylko tyle, że Kirk znów będzie musiał pokierować załogą swojego statku i zmierzyć się z jednym ze swoich najtrudniejszych przeciwników. Akcja dość gładko przechodzi pomiędzy poszczególnymi scenami, z tym że uważam że Khan jakoś rewelacyjnie nie wypadł w roli adwersarza. Co prawda nie odmówiłbym magnetyzmu tej postaci, ale w tych śmiesznych wdziankach on i jego załoga wyglądają co najmniej dziwnie. Charakteryzatorzy osiągnęli tym chyba niezamierzenie ośmieszający efekt... Przyznam szczerze, że najbardziej zaskoczył mnie koniec całego filmu, z rozwiązaniem którego się totalnie nie spodziewałem (tym bardziej znając wydarzenia oryginalnej linii czasowej - tej z TOS - wspomnianej w Star Treku z 2009 roku ) !!

Khan Noonien Singh - główny antagonista filmu

    Co do aktorstwa w tym filmie, to moim zdaniem szału nie ma, wyróżniają się Nimoy (Spock) oraz Montalban (Khan), reszta aktorów mieści się w średniej krajowej :P (możliwe że to dlatego, że zdecydowana większość nie miała za wiele do grania). Rzecz jasna trzeba brać pod uwagę, iż film powstawał na początku lat 80-tych, stąd może dziwna miejscami 'maniera' niektórych z obsady. 
    Efekty w filmie są całkiem fajnie zrobione, muszę przyznać, że biorąc pod uwagę ile lat minęło od tamtej pory to wcale aż tak bardzo się nie postarzały - nadal wiele rzeczy wygląda wiarygodnie - a jest tu parę scen efektowo trudnych dla ekipy (np. sceny bitwy między statkami). Podobał mi się efekt 'teleportacji'. Scenografie też wyglądają dobrze, a niektóre wręcz świetnie jak na tamte czasy.
   Podsumowując, drugi film kinowy Star Treka podobał mi się, może nie było jakichś rewelacji (zwłaszcza w fabule, która mam wrażenie była trochę prosta, może lepiej jakby film był dłuższy o te 30 minut), ale końcówka filmu sama zachęca do obejrzenia kolejnego (The Wrath of Khan jest pierwszą częścią luźno powiązanej trylogii trzech "kinówek"), co niedługo zamierzam uczynić. Ocena - 7,5/10 .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz