niedziela, 12 lutego 2012

The Three Musketeers

      Właśnie obejrzałem ten film i muszę przyznać, że mam bardzo mieszane odczucia. Z jednej strony jest bardzo dobra obsada oraz całkiem przyzwoite efekty, z drugiej zaś - skopana fabuła, nieistniejące prawa fizyki i wymuszone miejscami poczucie humoru...Ale po kolei.
      Fabuła tego "dzieła" toczy się w trakcie XVII wieku we Francji rządzonej przez kardynała Richelieu. Głównymi protagonistami są trzej muszkieterowie: Atos, Portos i Aramis, do których dołącza d'Artagnan. Wiek ostatniego - późne gimnazjum - trzeba Wam bowiem wiedzieć, że według scenarzystów tego filmu w tamtych czasach kiedy chłopiec osiągał tenże magiczny wiek dostawał 15 złotych pieniążków, konia i wysyłany był do Paryża, żeby zostać.... muszkieterem xD Ok, przejdźmy dalej: fabuła toczy się wokół gierek politycznych kardynała (granego przez Christoph'a Waltz'a) oraz hrabiego Buckingham (w tej roli Orlando Bloom całkiem nieźle wypadł). Z pomocą pewnej pięknej złodziejki wykradają oni szkice maszyny Leonarda da Vinci. I tu dochodzimy do jednej z rzeczy, które mi się nie podobają: obecność steampunku w tym filmie. Uwielbiam steampunk, ale tutaj nie pasował, za wczesna epoka i steampunkowe konstrukcje wyglądają tu miejscami .... dziwnie. W każdym razie fabuła jest jaka jest - nie ma czym się podniecać, trochę wymyślona z przymusu. W finale mamy bitwę okrętów, którym udaje się pokonywać wszelkie prawa fizyki - po prostu facepalm ;(  i nic więcej nie powiem.

Od lewej: Atos, d'Artagnan, Portos i Aramis

        Same postaci, jak wspominałem, są dobrze obsadzone. Udało się fajnie wybrać aktorów, których twarze wcale tak często nie są widoczne na ekranach. Miło było zobaczyć Millę Jovovich w gorsecie ;) muszkieterowie też byli fajnie obsadzeni, jedynie mam zarzut, że Atos bywał denerwujący miejscami i jakiś sztuczny, a Portos trochę za bardzo próbował być śmieszny (tzn. scenarzysta kazał mu próbować :P ). Najlepiej więc spisał się Luke Evans, który grał Aramisa - typowego asasyna żywcem wziętego z Assassin's Creed 2 ;D d'Artagnan nie do końca mnie przekonał, można było dobrać parę lat starszego aktora, albo jakiegoś który nie wygląda jak gimnazjalista. Muszę przyznać, że chyba najlepiej wypadł grający kardynała Christoph Waltz oraz właśnie wspomniana Milady - czyli Milla Jovovich.
       Technicznie film całkiem fajnie zrobiony. Efekty może nie są na poziomie tegorocznych hollywoodzkich blockbusterów, ale są jak najbardziej zadowalające. Bardzo podobały mi się tła - Paryż czy Londyn z XVII wieku fajnie zostały oddane zabudowania i stroje. Muzyki nie uświadczyłem, co oznacza że była tak samo bezbarwna jak w 90% filmów jakie oglądam. Dałbym też plusa za scenografie bo były na prawdę ciekawie zrobione.
         Podsumowując, oceniłbym film na 6,5/10 - troszkę lepiej od ostatnio widzianego Underworlda, ale dobra ( w większości) obsada i techniczna część to za mało - musi być fabuła, a tutejsza była dość niskich lotów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz